niedziela, 15 lutego 2015

Ocalić od zapomnienia...


Ostatnio w niedzielnej notce wspominałam o Tarzanie - dziś też o nim będzie. A w każdym razie nadal o Wrocławiu...

Jak już wiecie, od najmłodszych lat odwiedzałam to miasto - jeździłyśmy z Mamą do Cioci Ali, najpierw na Psie Pole, później już na ulicę Lotniczą. Teraz wsiadamy w samochód i po około 1,5 godziny jesteśmy na miejscu (błogosławieństwem jest AOW). Wtedy to była cała weekendowa wyprawa - najpierw pociągiem, potem autobusem B, a na koniec - tramwajem... 

I zawsze przejeżdżało się przez Plac 1 Maja - i ten plac zawsze będzie się dla mnie tak właśnie nazywał, chociaż już od wielu lat nosi nazwę pl. Jana Pawła II.

A na placu - oglądany z okien autobusu - wielki pomnik (pomnik/fontanna). A ponieważ już w szkole podstawowej byłam zauroczona postacią Tarzana - a ten przecież walczył w dżungli z dzikimi zwierzętami - bohater na pomniku stał się dla mnie nikim innym, jak właśnie Tarzanem :)

Tak naprawdę aż do czasu pisania tej notki myślałam, że w rzeczywistości postać na pomniku to Herkules... okazało się jednak,że jest to "alegoria walki i zwycięstwa":

"Fontanna wraz z rzeźbami Walka i Zwycięstwo powstała w 1905 roku dzięki temu, że komitetowi budowy pomnika Bismarcka zostały w kasie pieniądze i przeznaczył je na budowę najokazalszej i chyba najładniejszej wrocławskiej fontanny. 
Pomnik autorstwa architekta Bernarda Sehringa i rzeźbiarza Ernsta Segera został odsłonięty w sierpniu 1905 roku. Po lewej stronie jest przedstawiony młody atleta walczący z lwem - alegoria walki, po prawej tenże siłacz siedzi na pokonanym zwierzęciu - alegoria zwycięstwa. Między figurami znajduje się fontanna. Całość finalnie odrestaurowana w 1955 roku. Przez kilka lat fragment "zwycięstwo" pozbawiony był głowy /efekt działań wojennych/. W 1990 rzeźby wraz z fontanną przeniesiono kilka metrów w kierunku południowym." [źródło]

Dla mnie jednak zawsze pozostanie Tarzanem na Placu 1 Maja :)


Fontanna Bismarcka
źródło zdjęcia

"Zwycięstwo" przed przenosinami. Fot. St. Arczyński.
źródło zdjęcia

"Walka" przed przenosinami. Fot. St. Arczyński
źródło zdjęcia

źródło zdjęcia

źródło zdjęcia

źródło zdjęcia


26 komentarzy:

  1. Uwielbiam te Twoje wspomnieniowe wpisy...

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest piękne jak czasem trudno się domyślić "co autor miał na myśli" ;) Też tworzyłam sobie takie własne historie. Wrocław jest piękny i mam wielkie plany wybrać się tam na jakiś tydzień w najbliższe wakacje. Gdyby się to jeszcze zbiegło z jakimś spotkaniem.... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko jest mi zaplanować jakikolwiek wyjazd - z powodu choroby oraz naszych zwierząt... Wrocław odwiedzamy najczęściej z okazji wizyty u Cioci oraz warsztatów, ale wtedy to już niestety brak czasu na inne spotkania - tym bardziej, że im dłuższy czas pobytu poza domem - tym gorzej dla moich nóg, więc ograniczam zawsze wyjazdy do niezbędnego minimum...

      Usuń
    2. Wiem, wiem Aniu, tak tylko sobie plotę w głowie :) Zdrówka życzę bo zdrowie to podstawa, reszta może zdarzyć się przypadkiem.

      Usuń
  3. Witaj Aniu.
    Lubię Wrocław, uczyłem się w nim.
    Co do Walentynek, to mam podobny stosunek jak Ty.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziecięca fantazja zawsze widzi po swojemu :) Ładne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ten pomnik, znam ten Plac i jak następnym razem będę tamtędy przejeżdżała moje spojrzenie będzie już zupełnie inne :) czasem warto poczytać coś o miejscach, które mijamy w drodze :)
    Czy podróżujesz tylko po Polsce, w mojej okolicy miałabyś co zwiedzać i fotografować
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze podróże mają dwa ograniczenia - z racji posiadanego gospodarstwa muszą się zamykać w jednym dniu, a z racji chorób - odwiedzamy tylko te miejsca, w które bardzo blisko możemy podjechać samochodem.

      Usuń
  6. Piękne miejsca, pomniki i historia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pozdrawiam serdecznie i słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie to nie tyle święto, co okazja do otaczania się tymi wszystkimi walentynkowymi gadżetami - może i są tandetne, ale bardzo urocze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie w nim najbardziej te gadżety denerwują :P

      Usuń
  9. Dla mnie to nie tyle święto, co okazja do otaczania się tymi wszystkimi walentynkowymi gadżetami - może i są tandetne, ale bardzo urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A zwycięstwo czyjej głowy było pozbawione?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowa :)