Dwa smutne lipcowe pożegnania...
Na początku lipca pożegnaliśmy Izoldę :(
Była to jedna z naszych najstarszych kurek - zamieszkała razem z Eustachym i Apolonią w czerwcu 2012 roku.
Chorowała - często utykała na nóżkę, traciła pióra, ostatnio ciągle miała rozwolnienie... Była słaba.
Pewnego ranka wpadła do oczka wodnego - może uciekała przed kogutem, a może tylko chciała się napić... Wyciągnęłam ją jeszcze żywą, ale była zbyt słaba... Marcin pochował ją pod sosną...
W ostatni dzień lipca pożegnaliśmy naszą kochaną Filomenę :(
Zamieszkała z nami całkiem niedawno, ale od początku skradła nasze serca. Była bardzo oswojona, można ją było brać na ręce i na kolana...
Jakiś czas temu zaczęła się zachowywać dość dziwnie - bardzo późno wstawała, czasem wychodziła z kurnika dopiero po południu... często siedziała osowiała, przysypiała...
Pewnego wieczoru Marcin znalazł ją martwą w kurniku :(
Zamieszkała z nami całkiem niedawno, ale od początku skradła nasze serca. Była bardzo oswojona, można ją było brać na ręce i na kolana...
Jakiś czas temu zaczęła się zachowywać dość dziwnie - bardzo późno wstawała, czasem wychodziła z kurnika dopiero po południu... często siedziała osowiała, przysypiała...
Pewnego wieczoru Marcin znalazł ją martwą w kurniku :(
Myślę jednak, że Izolda i Filomena były u nas przez ten czas szczęśliwe...
Na pewno były szczęśliwe- tyle serca okazujecie zwierzakom z Waszego zwierzyńca
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :)
UsuńŚliczne to były kurki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBiedactwa, ja też przeżywam jak któreś z moich zwierzątek odchodzi na zawsze:(
OdpowiedzUsuńGdy człowiek decyduje się na życie ze zwierzętami, jest to nieodzowny element :(
UsuńJestem przekonana, że były szczęśliwe! Takie pożegnania zawsze są przykre. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNa pewno było im u Was idealnie. Po prostu teraz zmieniły niebo na ziemi, na to drugie niebo :-)
OdpowiedzUsuńOj, ja zawsze reaguję na jakiekolwiek zachowania odbiegające od normy i biegnę do weterynarza. Na pewno były szczęśliwe, a teraz już nie muszą się męczyć...
OdpowiedzUsuńNasz weterynarz też już jest przyzwyczajony do przywożenia kur... i z Barbarą u niego byliśmy, i z Bogumiłem - gdy złamał dziób...
UsuńPrzeszperałam pół Polski, żeby znaleźć weterynarza znającego się na chorobach jeży, ciężko, bo nie są to popularne zwierzęta. Na szczęście znalazłam i to w bliskiej okolicy :) Czego się nie robi dla zwierząt?
UsuńU nas jeżami nie zajmuje się weterynarz, ale pasjonat - pan Jerzy Gara. Zorganizował nawet dla nich szpital, ratuje małe... trafiają do niego jeże z całego kraju :)
UsuńŚwietnie, ja podglądam na fb działania grupy charytatywnej z Wrocławia :) Mój weterynarz zajmuje się wszystkimi zwierzętami egzotycznymi :)
UsuńU nas do niedawna byli tylko tacy od krów i koni ;) Jeszcze z Rodzynką 6 lat temu na prześwietlenie musieliśmy do Wrocławia jechać. Koci rentgen w Kłodzku jest chyba dopiero od jakichś trzech lat...
UsuńJa nie mogę!!!
OdpowiedzUsuńNie dość, że umiesz wyszywać, haftować, kochasz zwierzaki, to... jeszcze... piszesz posty w środku nocy, czyli ok. szóstej nad ranem.
Naprawdę podziwiam. Ja w wakacje śpię do dziesiątej.
Serdeczności i dobrego dnia!
W wakacje śpię do ósmej, w weekendy do dziewiątej, a posty piszę o całkiem normalnej porze - jedynie ich publikację mam ustawioną codziennie na szóstą rano (między innymi po to przeszłam z bloxa na blogspota, aby mieć tę możliwość). Poza tym najczęściej wszystkie posty piszę jednego dnia i ustawiam ich publikację na najbliższy tydzień lub dwa... Obecnie mam zaplanowaną każdą notkę a do 17 sierpnia, a wszystkich zaplanowanych notek mam 25 :) Dziś lub jutro dojdzie kolejnych sześć - o miejscach odwiedzonych podczas sobotniej wycieczki :)
UsuńJesteś dla mnie pod tym względem nie do pobicia :) Podziwiam, podziwiam!!! :)
UsuńOj tam, oj tam :P
UsuńJUŻ CIĘ LUBIĘ!!!!
Usuń:)
UsuńNa pewno były szczęśliwe,tyle miłości co dostały od Was.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOj bidne kurki :( Ale przynac trzeba że całkiem ładniutkie masz te kurczaczki :)
OdpowiedzUsuńOj, biedne kurki. Smuteczek :(
OdpowiedzUsuńSzkoda zwłaszcza Filomeny. A w ogóle kury się leczy czy jak już zachorują to padają?
OdpowiedzUsuńKochana, kury to ludzie z reguły na obiad zabijają! Jak jakaś zaczyna się źle czuć, okuleje itp. to idzie na rosół! Na nas wszyscy znajomi i sąsiedzi dziwnie patrzą, jak tłumaczymy, że kury i króliki mamy tylko do ozdoby ;)
UsuńNa pewno były szczęśliwe...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo szkoda kurek. Ale na pewno szczęśliwe życie miały. No i dla "potomności" pozostały na zdjęciach...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń