poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Co u kur?


Dwa smutne lipcowe pożegnania...


Na początku lipca pożegnaliśmy Izoldę :(

Była to jedna z naszych najstarszych kurek - zamieszkała razem z Eustachym i Apolonią w czerwcu 2012 roku. 

Chorowała - często utykała na nóżkę, traciła pióra, ostatnio ciągle miała rozwolnienie... Była słaba.


Pewnego ranka wpadła do oczka wodnego - może uciekała przed kogutem, a może tylko chciała się napić... Wyciągnęłam ją jeszcze żywą, ale była zbyt słaba... Marcin pochował ją pod sosną...













W ostatni dzień lipca pożegnaliśmy naszą kochaną Filomenę :(

Zamieszkała z nami całkiem niedawno, ale od początku skradła nasze serca. Była bardzo oswojona, można ją było brać na ręce i na kolana...


Jakiś czas temu zaczęła się zachowywać dość dziwnie - bardzo późno wstawała, czasem wychodziła z kurnika dopiero po południu... często siedziała osowiała, przysypiała...


Pewnego wieczoru Marcin znalazł ją martwą w kurniku :(

















Myślę jednak, że Izolda i Filomena były u nas przez ten czas szczęśliwe...

31 komentarzy:

  1. Na pewno były szczęśliwe- tyle serca okazujecie zwierzakom z Waszego zwierzyńca

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne to były kurki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedactwa, ja też przeżywam jak któreś z moich zwierzątek odchodzi na zawsze:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy człowiek decyduje się na życie ze zwierzętami, jest to nieodzowny element :(

      Usuń
  4. Jestem przekonana, że były szczęśliwe! Takie pożegnania zawsze są przykre. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno było im u Was idealnie. Po prostu teraz zmieniły niebo na ziemi, na to drugie niebo :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, ja zawsze reaguję na jakiekolwiek zachowania odbiegające od normy i biegnę do weterynarza. Na pewno były szczęśliwe, a teraz już nie muszą się męczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz weterynarz też już jest przyzwyczajony do przywożenia kur... i z Barbarą u niego byliśmy, i z Bogumiłem - gdy złamał dziób...

      Usuń
    2. Przeszperałam pół Polski, żeby znaleźć weterynarza znającego się na chorobach jeży, ciężko, bo nie są to popularne zwierzęta. Na szczęście znalazłam i to w bliskiej okolicy :) Czego się nie robi dla zwierząt?

      Usuń
    3. U nas jeżami nie zajmuje się weterynarz, ale pasjonat - pan Jerzy Gara. Zorganizował nawet dla nich szpital, ratuje małe... trafiają do niego jeże z całego kraju :)

      Usuń
    4. Świetnie, ja podglądam na fb działania grupy charytatywnej z Wrocławia :) Mój weterynarz zajmuje się wszystkimi zwierzętami egzotycznymi :)

      Usuń
    5. U nas do niedawna byli tylko tacy od krów i koni ;) Jeszcze z Rodzynką 6 lat temu na prześwietlenie musieliśmy do Wrocławia jechać. Koci rentgen w Kłodzku jest chyba dopiero od jakichś trzech lat...

      Usuń
  7. Ja nie mogę!!!

    Nie dość, że umiesz wyszywać, haftować, kochasz zwierzaki, to... jeszcze... piszesz posty w środku nocy, czyli ok. szóstej nad ranem.

    Naprawdę podziwiam. Ja w wakacje śpię do dziesiątej.

    Serdeczności i dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wakacje śpię do ósmej, w weekendy do dziewiątej, a posty piszę o całkiem normalnej porze - jedynie ich publikację mam ustawioną codziennie na szóstą rano (między innymi po to przeszłam z bloxa na blogspota, aby mieć tę możliwość). Poza tym najczęściej wszystkie posty piszę jednego dnia i ustawiam ich publikację na najbliższy tydzień lub dwa... Obecnie mam zaplanowaną każdą notkę a do 17 sierpnia, a wszystkich zaplanowanych notek mam 25 :) Dziś lub jutro dojdzie kolejnych sześć - o miejscach odwiedzonych podczas sobotniej wycieczki :)

      Usuń
    2. Jesteś dla mnie pod tym względem nie do pobicia :) Podziwiam, podziwiam!!! :)

      Usuń
  8. Na pewno były szczęśliwe,tyle miłości co dostały od Was.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj bidne kurki :( Ale przynac trzeba że całkiem ładniutkie masz te kurczaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, biedne kurki. Smuteczek :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda zwłaszcza Filomeny. A w ogóle kury się leczy czy jak już zachorują to padają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, kury to ludzie z reguły na obiad zabijają! Jak jakaś zaczyna się źle czuć, okuleje itp. to idzie na rosół! Na nas wszyscy znajomi i sąsiedzi dziwnie patrzą, jak tłumaczymy, że kury i króliki mamy tylko do ozdoby ;)

      Usuń
  12. Na pewno były szczęśliwe...

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo szkoda kurek. Ale na pewno szczęśliwe życie miały. No i dla "potomności" pozostały na zdjęciach...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowa :)