Powrót do szkoły podstawowej :)
Czy też robiliście takie misie na ZTP?
Yogi "chodził" na korku :P
Niestety, dziś już się nie robi z dziećmi takich rzeczy :(
To, co kocham... haft krzyżykowy, scrapbooking, podróże, fotografia, koty, czytanie książek...
oj pamietam Aniu pamietam mialam ich kilka - to byly czasy - buziaczki niedzielne slę Marii
OdpowiedzUsuńUwielbiałam tego misia :)
UsuńNie pamiętam takiej zabawy, ale generalnie uważam ,że robótki ręczne powinny byc najważniejszym przedmiotem w szkole! może to kogoś bulwersować, ale umiejętność szycia , szydełkowania, haftowania moze być sposobem na życie a czasem przetrwania, ze nie wspomnę o rodzinie.
OdpowiedzUsuńMnie to nie bulwersuje :) Niestety, dzisiaj dzieci w wieku szkolnym mają nawet problem z dokładnym wycinaniem, nie wspominając już o nawleczeniu igły :(
UsuńDziergania na drutach, szydełkowania, haftowania nauczyłam się właśnie na ZPT.
UsuńMnie robienia na szydełku i drutach nauczyła babcia, wyszywania łańcuszkiem też... haftu krzyżykowego - kuzynka :)
UsuńSłyszałam, że w rosyjskiej szkole bardzo przykładają uwagę do haftów tradycyjnych i potem są efekty.
UsuńPo pierwsze porada Stefanii Grodzieńskiej: nie robimy na szydełku, robimy szydełkiem. Po drugie chciałam jedynie dodać, że mnie nauczyłam mama robienia szydełkiem i na drutach ale żadna z tych technik jakoś wybitnie mnie nie porwała. Po trzecie z racji tego, że sporo współczesnych mam i babć nie jest "robótkowa" to można by taką naukę w szkole wprowadzić, żeby 40-letni synuś nie leciał do mamusi, bo mu się guzik oberwał. ;p
UsuńHafty Rosjanek są zjawiskowe!
UsuńMuszę zapamiętać o tym szydełku :) Mnie akurat też nie przypadło to zbytnio do gustu - serwetkę i szalik jestem w stanie popełnić, ale dzikiej radości mi to nie sprawia :P No dobrze - baranka SZYDEŁKIEM umiem zrobić :)
Oj, warto by było niektórych nauczyć!
U mnie lekcje prowadził pan, który miał hmmm... własne spojrzenie na wszystko i to bardzo negatywne. Zachowywał się bardzo nieadekwatnie i na lekcjach w sumie nic nie robił, za to cały materiał zadawał do domu. Któregoś dnia kazał nam na następną lekcję przynieść haftowane serwety, bez wstępu co i jak. Tym sposobem ominęła nas świetna zabawa, a kto wie ile osób by się wkręciło w to hobby?
OdpowiedzUsuńP.S. Serwety zrobiły babcie.
Koszmar :( U nas robiło się takie misie, górnicze czapki z brystolu, pieczątki z ziemniaków... :)
UsuńPewnie, że pamiętam :D Pierwowzór chyba pokazywał słynny Adam Słodowy w Teleranku. Miałam i ja takiego misia :-) Wprawdzie nie robiony na ZPT, tylko w domu, ale był. Na ZPT robiliśmy dużo fajnych rzeczy - i hafty i druty i szydełko, gotowanie, pieczenie... I co ciekawe, dla nikogo z nas nie było to trudne, ani nowe. Po prostu większość naszych mam i babć tak właśnie spędzało wolny czas ;-)
OdpowiedzUsuńJa misia poznałam na ZPT :) Ale w domu nauczyłam się robić na drutach, szydełkować, wyszywać... Gotowania i pieczenia nie opanowałam i nie zamierzam :P
UsuńNie pamiętam, abym jako dziecko miała takiego misia. Robiłam go jednak ze swoimi uczniami na zajęciach z techniki. Ileż dzieci miały wtedy radości :) Nikt wtedy nie myślał o prawach autorskich.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Liczyła się przede wszystkim radość tworzenia :)
UsuńMisia na ZTP nie robiłam, ale pamiętam go z książek robótkarskich, pewnie Adama Słodowego(jak już jedna pani wyżej napisała).
OdpowiedzUsuńPamiętam takie zabawki robione w szkole i to jak na technice uczyliśmy się robić rządek xxx w koło serwetki, czy wyszywania literek:) było też szycie zabawek z resztek materiałów, zszywanie kordonkiem zakładek do książek albo robienie kolorowych obrazkowych kanapek z warzyw:D To były czasy:) Pamiętam, że w moim przypadku zwykle na jednej sztuce takich manualnych rzeczy robionych w szkole się nie kończyło i w domu robiłam kolejne:D Chociaż teraz widzę, że w moim roczniku (1991) to już powoli zanikało, bo teraz nie kojarzę by dzieci coś takiego w szkole robiły:( a szkoda:( szczególnie teraz kiedy rośnie pokolenie wychowane w dobie komputerów i telewizji.. i nie raz widzę jak małe dzieciaki się nudzą bo nie ma się w co bawić, nie mówiąc już o umiejętności robienia "czegoś z niczego"..
OdpowiedzUsuńTo były fajne czasy :)
UsuńNiestety, teraz program techniki w szkole jest koszmarny :(
Też miałam takiego misia. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że na ZPT nie mieliśmy ręcznych robótek. Zajęcia były z mężczyzną i pewnie dlatego. Ciągle mieliśmy jakieś obwody elektryczne albo zajęcia stolarskie (oczywiście tatusiowie wszystko robili, bo kto normalny da do ręki małemu dzieciakowi lutownicę albo piłę? )
Moje też z mężczyzną, a robiliśmy wszystko - i drabinki do kwiatków, i różne ściegi :) A lutować nauczyłam się w dzieciństwie pod okiem Dziadka! Dano mi lutownicę do ręki :P
UsuńNie robiliśmy, ale wyszywaliśmy, piekliśmy, przyszywaliśmy guziki...
OdpowiedzUsuńTeraz nie stawia się na takie umiejętności, a szkoda, bo sprawność manualna wpływa na myślenie.
Miłego popołudnia!
Robiliśmy jeszcze sałatki i kanapki :)
UsuńNie wiem, jak z myśleniem, ale przynajmniej się czasu nie marnotrawi na bezmyślne patrzenie w TV, tylko powstaje coś ładnego. Niestety, teraz dzieci żadnych manualnych sprawności nie mają :(
My na ZPT zbijaliśmy skrzyneczki na narzędzia i szyliśmy lalki-szmacianki ;)
OdpowiedzUsuńAle znam tego misia ;)
Pozdrawiam
U nas były karmniki i drabinki do kwiatków :) Poza tym sałatki, kanapki, różne ściegi... Fajnie było :)
Usuńhmmm ja tylko pamiętam z tych lekcji szycie wszystkiego na okrętkę i dotąd lubię ten ścieg.przydałyby się takie lekcje:)
OdpowiedzUsuńNo pewnie! :)
Usuńniestety takich misiów nie robiłam ale zajęcia z techniki wspominam z sentymentem - wtedy nauczyłam się wyszywać i robić na drutach... moja pani uwielbiała wszelkie robótki ręczne i nas do nich przekonywała... ja bakcyla - jak widać - złapałam :)
OdpowiedzUsuńNo to w takim razie wiele osób może Ci tylko zazdrościć :) Wspaniale mieć zajęcia z taką osobą :)
UsuńHej Aniu, tak jak napisałam u siebie w odpowiedzi, musisz tu pokazać swoją naparstkową kolekcję, żebym wiedziała na przyszłość czego szukać :).
OdpowiedzUsuńOch! To muszę się zabrać najpierw za jej odkurzenie :)
UsuńPewnie, że robiłam :)) I mnóstwo innych rzeczy, ale wszystkiego nauczyłam się w domu.
OdpowiedzUsuńWidać w takim razie, że nie wszyscy mieli szczęście do dobrych nauczycieli prac ręcznych...
UsuńUwielbiam te Twoje wspominki!
OdpowiedzUsuńRobiłam a jakże. Tylko nie pamietam czy na zpt czy w domu. Miałam bardzo twórcze zabawki, bo prawie nie miałam kupowanych. Jak sobie upatrzyłam jedna lalkę to mimo, ze już byla stara, zniszczona i lysa nie chciałam się bawić inną. W czasopiśmie MIŚ byla taka wkladka z której wycinalo się lalki i ubranka, pamietasz? Nie wiem czy teraz tez takie cos dzieci mają i czy to by ich w ogole jeszcze cieszylo w natłoku gierek komputerowych. A szkoda...
OdpowiedzUsuńJa sobie sama rysowałam takie laki i ubranka dla nich :) Mam nawet schowane całe pudełko na pamiątkę :)
UsuńPewnie, że szkoda...
Myśmy takich misiów nie robili, pewnie nasi nauczyciele nie potrafili.
OdpowiedzUsuńA to, co teraz dzieci robią na zajęciach typu zpt (wiem, że teraz się one inaczej nazywają) zależy też od nauczyciela. Ale wychowywać mają w pierwszej kolejności rodzice, to oni mają nauczyć dziecko "nienudzenia się" ale hmm... niektórzy wolą dziecko wypuścić "samopas" na podwórko. Oczywiście nie piszę ani o wszystkich rodzicach ani o wszystkich nauczycielach. Broń Boże nie generalizuję.
Ale masz całkowitą rację! Teraz dużo częściej spotyka się sytuacje, w których rodzice zrzucają ciężar wychowania na innych, a potem mają pretensje do całego świata :( Tam, gdzie sytuacja jest normalna i normalne wychowanie - tam z reguły nie ma żadnych problemów.
Usuń