Co jest inspiracją dla naszych wycieczek? Czasami kury, czasami kamienie, a innym razem - rośliny wodne... ale i tak wszystko to jest tylko pretekstem, aby przeżyć kolejną małą przygodę :)
Poszukiwanie wodnych roślin (których i tak nie znaleźliśmy) zawiodło nas pod koniec lipca do wioski, której już nie ma...
"Pilce – nieistniejąca wieś w Polsce, położona w województwie dolnośląskim, w powiecie ząbkowickim, w gminie Kamieniec Ząbkowicki. [...]
Pilce położone były w południowej części gminy Kamieniec Ząbkowicki na prawym brzegu Nysy Kłodzkiej, na wysokości 225 m n.p.m., przy zlikwidowanej szosie z Ożar na południu do Suszki na północy. Zajmowała obszar 373 ha, który znajduje się na dnie Zbiornika Kamieniec. [...]
Rejon wsi nie jest oficjalnie dostępny, a most na Nysie Kłodzkiej od strony Suszki został rozebrany. [...]
W lipcu 1997 roku Pilce nawiedziła Powódź tysiąclecia. Wieś została doszczętnie zalana przez Nysę Kłodzką, która wyżłobiła sobie przez nią nowe koryto, niszcząc przy tym wiele pól. W związku z tym rząd podjął decyzję o budowie zbiornika retencyjnego na tym terenie i likwidacji wsi, która znaleźć się miała na jego przyszłym dnie. Dla mieszkańców przeznaczono osiedle domków jednorodzinnych w Kamieńcu Ząbkowickim, zbudowane za pieniądze rządu szwedzkiego. W ciągu dwóch lat wykupiono grunty i przeniesiono ludność do nowych budynków. Wieś oficjalnie przestała istnieć na początku 2000 roku. Domy i kościół rozebrano, a następnie wysadzono ich fundamenty. Zlikwidowano cmentarz, przenosząc groby głównie do Kamieńca Ząbkowickiego. Ostatnią Mszę Świętą w kościele w Pilcach odprawił proboszcz z Ożar- ks. Marek Połochajło w dniu 26 grudnia 1999 roku. Wyposażenie kościoła przeniesiono do innych świątyń dekanatu kamienieckiego. Jako ostatni został rozebrany most łączący wieś z Suszką. [...]"
Na FORUM znalazłam zdjęcia wioski po przesiedleniu mieszkańców:
A także pocztówkę przedstawiającą stan przedwojenny:
Teraz próżno by szukać jakichkolwiek ruin... Jest tylko resztka zniszczonej drogi - większe fragmenty dostępne są dla samochodów terenowych - my baliśmy się wjeżdżać na niektóre ścieżki... trzeba bardzo uważać, aby samochód nie spadł - nie ma tam żadnych oznaczeń, a szosa potrafi urwać się w najmniej spodziewanym momencie...
Zrobiłam kilka zdjęć na brzegu zbiornika Kamieniec, należącego do Kopali Pilce.
I oczywiście obowiązkowe fotografie z drogi :) Do wioski jechaliśmy przez Bardo i Kamieniec, wracaliśmy przez Ożary i Opolnicę, aby oglądać inne widoki :)
Dla mnie znów ciekawostka... nie znałam tej historii...
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że mogłam o tym napisać :)
UsuńDwa zdjęcia polnych dróg, są tak polskie i sielskie, że nie mogę od nich oderwać oczu. W górach widać już powoli jesień, zwłaszcza w specyficznej kolorystyce roślin złapanych gdzieś pomiędzy porami roku...
OdpowiedzUsuńNo i zdjęcie słońca przeświecającego przez chmury SUPER!
Bardzo brakuje mi samochodu, żeby urządzać sobie takie krótkie wypady za miasto bez celu...
Dziękuję :) Kwitną nawłocie - one podobno oznaczają początek jesieni...
UsuńSamochód jest mi niezbędny na co dzień - mam problem z nogami, a u nas nie ma takiej komunikacji miejskiej, jak w dużych miastach... ale dzięki niemu możemy sobie robić właśnie takie wycieczki. I czasami nie jest ważny cel, ale sama droga, to, co zobaczymy...
Tu akurat inspiracją były słowa Mamy znajomej, że mąż jeździ na Pilce łowić i pełno tam roślin wodnych, a my potrzebowaliśmy trochę do oczka wodnego... Wróciliśmy co prawda bez tych roślin, ale za to pełni wrażeń...
A posiadanie samochodu nie jest wcale nierealne - swój skończę spłacać już za rok - 340 zł na miesiąc ;) Można przeżyć :) :) :)
Obca jest mi idea kredytu - właśnie biorę jeden, hipoteczny, na wymarzone mieszkanie i mam nadzieję, że wszystkie pozostałe rzeczy w życiu uda mi się już kupić za gotówkę. Auto mamy w planach (a ja również kurs na prawo jazdy, bo do tej pory nie udało mi się zrobić), ale na razie kredyt ważniejszy...
UsuńA ja na kredyt biorę wszystko. Inaczej nie miałam lodówki, pralki, 3 kolejnych samochodów i aparatów fotograficznych... Niestety, pensja nauczycielki nie pozwala na odkładanie i kupowanie za gotówkę.
UsuńSkoro jesteś w stanie spłacać kredyt, to mogłabyś te same pieniądze (a nawet większe, bo razem z odsetkami) odłożyć ;) Oczywiście nie zawsze ma to sens (np. jak zepsuje się pralka/lodówka, a ty akurat nie masz odłożonych pieniędzy), ale ja właśnie tak działam. Niezależnie od tego czy zarabiałam 1200 zł w pierwszej pracy, czy teraz we własnej firmie, kiedy czasem mam kilkukrotnie więcej.
UsuńAle ja zdecydowanie wolę cieszyć się rzeczą od razu, a nie czekać na nią dwa lata - bo tyle każdy kredyt spłacam :)
UsuńWidoki rzeczywiście śliczne. A co do wsi to miejsce, które chyba jednocześnie przeraża i przyciąga. Wyczuwam nawet pewna tajemniczość tego miejsca. Też lubimy zwiedzać podobne rejony:-) Miłego d
OdpowiedzUsuńLubię takie miejsca :)
UsuńJakiś "paluch" miałaś na obiektywie ;p. Taki los nie jedną wioskę spotkał, dobrze że chociaż ludzie dostali domy.
OdpowiedzUsuńTo nie "paluch", ale wykruszony obiektyw :( W takim stanie aparat do mnie wrócił, gdy pożyczyłam go na konkurs koledze z pracy :( I dlatego dwa tygodnie temu musiałam kupić nowy - bo skaza robiła się coraz bardziej widoczna :(
UsuńFajnie... kolega poczuł się nieco do winy? czy to nie ja, tak było...
UsuńNie poczuł się winny, co więcej - cały czas był przekonany, że to szkolny aparat, a nie prywatny :/ Zresztą nie jestem jedyną pokrzywdzoną przez niego osobą, koleżance wykręcił gorszy numer, ale tu nie mogę o tym napisać...
UsuńCiekawe co piszesz, w przyszłym roku będziemy zwiedzac dolnośląskie, to też rodzinne strony mojego męża, może tam gdzies zachaczymy:))
OdpowiedzUsuńPolecam! W naszym regionie jest wiele pięknych i ciekawych miejsc :)
UsuńKawałek historii. Nie wychodząc z domu mogłam się tyle dowiedzieć i oczywiście napatrzeć. Mam koleżankę [onka], ona z kolei na rowerze zwiedza nasze okolice Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza i ościenne - powiedziałabym niedalekie, ale mało znane dla mnie. Też dużo fotografuje, a potem opowiada. Jakoś mi się te Wasze wycieczki zrobiły podobne. Podoba mi się taki sposób spędzania czasu. Pozdrawiam:}.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Takie właśnie komentarze najbardziej mnie mobilizują do szukanie i prezentowania ciekawych miejsc :)
UsuńŁadny zalew, szkoda tylko, że powstał takim kosztem. Chciałabym poznać relację tych ludzi. Ale Twoja opowieść i zdjęcia - wspaniałe. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie przepadam za odwiedzaniem podobnych miejsc z powodu dziwnych dreszczy, które towarzyszą mi podczas poznawania historii i fotografowania tego, co pozostało (lub tego, co nie pozostało)... chyba nie mam zbyt odpornej psychiki; a może po prostu jest zbyt wrażliwa :) O wiele bardziej lubię przyjeżdżać do miejsc malowniczych, z historią - nawet tragiczną, ale wciąż w pewien sposób obecną gdzieś naokoło.
OdpowiedzUsuńA ja chyba dla tych dziwnych dreszczy lubię takie miejsca...
UsuńPodróż magiczna. A zdjecia jak zwykle piękne... ;) Aż mam ochotę wsiaść w aut i po prostu pojechać przed siebie...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) My tak właśnie czasem wsiadamy...
UsuńTeż lubię zwiedzać, chociaż teraz wybieramy miejsca pod kątem dzieci, żeby coś ciekawego im pokazać. W moich okolicach też wreszcie powstaje zbiornik i wioskę przenoszą... Strasznie długo im to idzie
OdpowiedzUsuńTutaj niestety zbiornik nie powstał... a wioskę wyburzono - szkoda :(
UsuńSzkoda takich miejsc, jak wioska, której nie ma. Pięknie uchwyciłaś, Aniu, ich klimat. Można tylko powiedzieć "c'est la vie".
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ogarnia mnie w takich miejscach bardzo nostalgiczny nastrój...
UsuńKolejna ciekawa notka, oby więcej takich ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ciekawych miejsc wokoło mam dużo, potrzeba tylko czasu (no i benzyny :P), aby je odwiedzać, a potem prezentować na blogu :)
UsuńMagiczne miejsce... szkoda, że komuś się coś wymyśliło, przesiedlił ludzi a i tak na daremno...
OdpowiedzUsuńSzkoda właśnie, że nawet ten zbiornik nie powstał... Ludzie owszem, mieszkania dostali, ale dla kogoś, kto przeżył w domu na wsi całe swoje życie, czy to takie dobre? Jedynym wskazaniem, czymś, co to usprawiedliwia, jest fakt, że faktycznie cała wioska mocno ucierpiała podczas powodzi - woda poczyniła wiele szkód...
UsuńSzok, że tak nic nie zostało :(...
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńCiekawa historia. Obiła mi się o uszy ale dzięki Twojej świetnej fotorelacji mogę zobaczyć wszystko dokładnie. Znając siebie zaraz ruszyłabym pobuszować w tych krzakach :) Zdjęcia wioski przed zalaniem wygladają tak tajemniczo i przerażająco. Tato też mi opowiadał o zalanej wiosce gdzie jeździł łowić ryby ale to było w pobliżu Otmuchowa.
OdpowiedzUsuńLubię takie tajemnicze miejsca :)
Usuń