Na tym blogu nie pokazywałam Wam jeszcze mojej pracowni :)
Jest to dzieło w 95% Marcina :) Mój mały wkład polegał na pomalowaniu sprzętów, on robił kompletnie wszystko - od skuwania tynku poczynając, przez elektryczność i opalanie kredensu, aż do montowania całości...
Pracownia powstawała od jesieni 2011 roku do czerwca roku 2012 (z zimową przerwą). Całość kosztowała nas około 4 tysiące. Większość to rzeczy stare, z domu i giełdy staroci - po odnowieniu prezentują się wspaniale :) Nowa jest wykładzina, żyrandol i stół z IKEI :)
TUTAJ można obejrzeć kolejne etapy jej powstawania :)
Fajna, a kredens super, taki retro!
OdpowiedzUsuńKredens z kuchni Babci, pożydowski, jeszcze przedwojenny z kuchni na Kościelnej :)
UsuńFantastyczne miejsce do pracy :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna jest twoja pracownia. Zazdroszczę Ci takiego miejsca, tak pozytywnie, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękna pracowania :) ja mam porozrzucane wszystko po rożnych miejscach...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja pomimo pracowni też mam wszystko porozrzucane :P Zresztą, ona jest typowo scrapowa - wyszywam w pokoju :)
UsuńTylko pozazdrościć takiego ogromu powierzchni tylko dla siebie i swoich szpargałów...
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTeż marzę o takim miejscu, w którym mogłabym bezkarnie mieć twórczy nieład i nie musiałabym zbierać wszystkiego i upychać po różnych zakamarkach...
OdpowiedzUsuńPomimo pracowni także upycham :)
UsuńI bardzo dobrze - jaki artysta odnalazłby się w całkowitym towarzystwie mebli made for Ikea albo made for Obi? A takie umeblowanie to gwarancja wnętrza z duszą; na zdjęciach wszystko prezentuje się bardzo klimatycznie i przytulnie, chociaż nie wiem, czy słowo przytulny jest adekwatne do lokalu pracowni :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow, na osobną pracownię mogę liczyć jak wygram milion w totka, i nawet czajnik ma swój osobny stół i garnek na cebulę...
OdpowiedzUsuńPracownia była robiona w starej komórce, "temi rencami", a koszt rozłożył się na rok (stół wzięłam na raty) - więc spokojnie dałam radę na bieżąco z pensji :)
UsuńCzyli pomieszczenie było, ja bym musiała je sobie dokupić. :)
UsuńOj tam, zawsze możesz z czegoś zrezygnować... na przykład z łazienki :P
UsuńCudnie masz w pracowni :)
OdpowiedzUsuńSzczególne gratulacje dla Marcina - pamiętam początkowe zdjęcia i chyba dopiero teraz widzę jaki to był ogrom pracy.
Dziękuję :)
UsuńMarcin też dziękuje ;)
Usuń:)
UsuńPięknie tam u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudowne miejsce :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow! Kredens jest piękny. No, i te bibeloty. Moje klimaty, też kocham różne starocie. Widzę, że w kąciku nieśmiało okryła się robótka na drutach. Czy wzrok mnie nie myli? Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wełna z drutami stanowi dekorację :)
Usuńpiękna pracownia,cichutko zazdroszczę,ale może kiedyś też jakiejś malutkiej się dorobię... a maszyna to tylko na pokaz czy do użytku ?
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Maszyna do pisania? Jak najbardziej do użytku :)
Usuńpracowita ta Twoja połówka,taka złota rączka,miał przy pokoiku roboty...chociaż za fekt końcowy penie odpowiada twoja ręka :)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo byś się zdziwiła :) Większość rzeczy Marcin robił po raz pierwszy, ucząc się ich z filmików na YouTube :) A efekt końcowy jak najbardziej wspólny :)
UsuńTaka pracownia to marzenie! Kredens i bibeloty to przedmioty z duszą. Na pewno świetnie Ci się tu tworzy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietne miejsce do pracy i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńZazdraszam pracowni. Marcinowi wielkie gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow, pięknie!!! Ja niestety mogę tylko pozazdrościć, bo niestety miejsca na pracownię (czyli wolnego pokoju) u mnie brak.... ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :) Moja pracownia powstała w komórce obok domu :)
UsuńŚwietnie zagospodarowałaś to pomieszczenie! I jaki porządek w niej panuje;-) Ma w sobie klimat i z pewnością miło się w niej przebywa;-) Ja też marzę o własnej pracowni, może kiedyś..
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Na pewno Ci się uda! Ja o swojej też marzyłam wiele lat :)
UsuńWspaniałe to musi być uczucie, gdy wszystko ma swoje miejsce i do tego ładnie wygląda. I nawet masz kącik do wypicia kawy, gdy jakaś inna pasjonatka wpadnie na konsultacje :)
OdpowiedzUsuńOch, kawowy kącik to konieczność :)
UsuńI takiego miejsca mi brak, bardzo fajna jest Twoja pracownia.Wielu tworczych godzin w niej zycze:-)
OdpowiedzUsuńPoz.Dana
Dziękuję :)
UsuńSuper kącik na realizację pasji :) Ja niestety nie mam takiego, bo wiecznie brak miejsca na wszystko, co chyba jest w miarę normalne przy 5 osobowej rodzinie i mężu wojskowym, który połowę szafy zajmują jego mundury ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMówi się, że nie wolno zazdrościć...ale ja Aniu zazdroszczę Ci tej własnej pracowni...pozytywnie oczywiście :) Sama muszę dzielić z moimi mężczyznami i psem powierzchnię 31m2 więc o własnym kącie mogę tylko pomarzyć...ale jak tylko zmienię mieszkanie na większe to już nie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Też mieszkałam kiedyś na 34 metrach - co prawda z jednym mężczyzną i dwoma kotami :P - ale wszystko może się odmienić, więc życzę Ci własnej pracowni jak najszybciej :)
UsuńDziękuję Ci Aniu za takie życzenia :)
UsuńŚwietną masz tą pracownię! Można się tam zaszyć i tworzyć, i tworzyć:)
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!
Dziękuję :)
UsuńPiekna masz pracowanie. Musi Ci sie tu bardzo przyjemnie pracowac.
OdpowiedzUsuńNa kredens patrze z rozrzewnieniem. Taki mieli moi dziadkowie. W gornej lewej szafce bylo zawsze pieczywo, a po prawej babcia cos dla nas zawsze miala slodkiego.
Dziękuję :) Mój kredens jest pożydowski, długie lata stał w kuchni u Babci. Teraz ma drugą szansę :)
Usuńzazdroszczę pracowni własnej
OdpowiedzUsuńSerdecznosci ślę
Dziękuję :)
UsuńFantastyczna pracownia! Tak to można tworzyć...
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją :)
Usuń