Ukończyłam szóstą kostkę z dziesięciu - to teraz już "z górki" :P
To w sumie taki dziwny haft - mało skomplikowany (nadaje się na robótkę do torebki, mogę go teraz bez problemu wyszywać popołudniami na ogródku), a z drugiej strony - potwornie nudny :( Same czarne kwadraciki 8x8 kratek... dlatego tak strasznie się ciągnie.
Już jesteś za połową. Jeszcze tylko cztery i koniec projektu :)
OdpowiedzUsuńJuż nawet jestem w połowie siódmej ;)
UsuńMoże i nudne to zajęcie, ale kostki są świetne. Czemu będą służyły? Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńMają wisieć nad barem w kasynie :)
UsuńDasz radę Aniu :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak :) Dziękuję :)
UsuńEfekt jest rewelacyjny. Jeszcze takich kostek nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że sama je wymyśliłam ;) Zaczęło się od maleńkich kosteczek dla Marcina (który je kolekcjonuje), zobaczyła je znajoma i poprosiła o większe :)
UsuńBardzo fajne kostki, oby tak dalej i za niedługo będzie koniec :)
OdpowiedzUsuńSiódma już się robi :)
UsuńTo wymaga jedynie systematyczności, zakładasz sobie że np. codziennie robisz trzy kwadraty i codziennie trochę przybywa, albo wyznaczasz jeden dzień w którym produkujesz kostkę do bólu.
OdpowiedzUsuńTo wymaga raczej odpowiedniej ilości czasu i jeszcze zdrowia. Czasu niestety mi brakuje, a produkowanie "do bólu" to w moim przypadku raczej chyba "do amputacji nóg". Mam niewydolność limfatyczną i niestety, i tak siedzę nad haftami zbyt długo... w zasadzie nie powinnam wcale...
UsuńAniu mam nadzieję, że już niebawem bedziesz się chwalił całą dziesiątką :) Kosteczki są świetne i znowu ta czerwona kanwa ;) Chyba muszę w końcu zamówić spory zapas :*
OdpowiedzUsuńCzerwona jest tylko w kostkach, w SAL-u świątecznym jest bordowa - całkiem inny odcień :)
UsuńJuż teraz będzie z górki :) A pomysł z wykorzystaniem kostek super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKoniec coraz bliżej :)
OdpowiedzUsuńA haft rzeczywiście w sam raz do torebki :)
Tak, bo wymaga mało skupienia :)
UsuńŚliczne kostki do gry na większą skalę ;) Ciekawe miejsce przeznaczenia.
OdpowiedzUsuńMożna już zagrać w kości ;)
OdpowiedzUsuńMożna :)
UsuńSuper będą wyglądać nad barem, koniecznie wklej zdjęcie w docelowej lokalizacji - już nie dużo zostało ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia raczej nie będzie, bo nie odwiedzam takich miejsc :P
UsuńJa też mam na swoim koncie jedną taka kostkę, ale malutką. Robiłam ją jako breloczek do mężowskich kluczy, ale niestety zerwała się i zgubiła :(.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za następne 4.
Pozdrawiam
Malutkie robiłam wcześniej dla swojego Marcina, który zbiera kostki wszelakie i wtedy znajoma zobaczyła, i poprosiła o takie wielkie :)
UsuńWow! bardzo ciekawy pomysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję :)
UsuńFajne te kostki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWłaśnie zastanawiałam się nad docelowym przeznaczeniem tak duuużych kostek ale już doczytałam:D Będą bardzo oryginalną ozdobą;-) I nie dziwię się, że jest to nudna praca bo sama nie lubię wyszywać dwa razy tego samego a co tu mówić tyle razy! Niemniej jednak po ukończeniu będziesz mogła być z siebie bardzo dumna że podołałaś wyzwaniu i dobrnęłaś do końca;-) Teraz, za połową już szybko zleci:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że teraz pójdzie już szybciej :)
UsuńPodziwiam Cię, ja chyba nie dałabym rady tyle takich samych rzeczy wyhaftować...
OdpowiedzUsuńByło ciężko :)
Usuń