Trochę poczytałam w tym miesiącu... chociaż nadal niewiele ;)
"Troje" Sarah Lotz
"Czarny czwartek. Dzień, którego nie sposób zapomnieć. Dzień, w którym niemal równocześnie w czterech miejscach na świecie dochodzi do katastrof wielkich samolotów pasażerskich. Giną setki ludzi, przeżywa tylko czworo. Jedną z nich jest Pamela May Donald. Leżąc w pogorzelisku, wśród poskręcanych fragmentów kadłuba i zmasakrowanych szczątków współpasażerów, nagrywa na komórkę wiadomość, która wstrząśnie światem. Wkrótce potem umiera." [źródło]
Muszę przyznać, że jestem tą książką trochę rozczarowana. Kupiłam z chęcią (a ostatnio nieczęsto kupuję książki - głównie z powodów finansowych). Z chęcią również czytałam. Niestety - zakończenie rozczarowuje, ponieważ w zasadzie nie ma w nim nic zaskakującego... zdarza się dokładnie to, czego można się domyślać od połowy książki...
"Mark Knopfler" Lesław Haliński
Książkę otrzymałam w ubiegłym roku za wykonanie scrapowych zakładek... dla Marka Konopflera właśnie :) TUTAJ o nich pisałam.
Czytałam naprawdę z ciekawością.
A TUTAJ można zapoznać się z recenzją tej pozycji.
"Biuro kotów znalezionych" Kinga Izdebska
"Biuro kotów znalezionych to opowieść o życiu i rozterkach współczesnej kociary - od pierwszego stopnia zakocenia do założenia własnego domu tymczasowego. Autorka, u zarania tego przedsięwzięcia, nie była kocim ekspertem. Owszem, koty lubiła i była wrażliwa na ich niedolę – nie miała jednak pojęcia jak funkcjonują schroniska, fundacje czy azyle dla zwierząt. Wiele musiała się nauczyć. Za sprawą innych, bardziej doświadczonych wolontariuszy, kociąt „na odchowanie” oraz Szarej, Ośki i Artura zostaje wprowadzona w tajniki bycia łapaczką, karmicielką, kocią opiekunką, zastępczą mamą. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od kichnięcia..." [źródło]
Jako aktualna posiadaczka pięciu kotów nie znalazłam w tej pozycji nic, czym autorka mogłaby mnie zaskoczyć :) Książkę czyta się sympatycznie. Nie zgadzam się tylko z opinią trzymania kotów w domu - one muszą mieć możliwość wychodzenia. Być może żyją wtedy krócej, ale za to są szczęśliwe... Bo nigdy nie uwierzę, że szczęście daje im zamknięcie i patrzenie tęsknym wzrokiem za szybę...
Bardzo ciekawie zapowiadają się te książki, na pewno coś sobie z nich wybiorę na letnie wieczory :) Zerknęłam w linka, zakładki są fantastyczne, lepiej nie mogły być przemyślane i wykonane ;)
OdpowiedzUsuńA co do ostatniego komentarza mam taki koci egzemplarz, który z domu nosa nie wytknie, nawet jak są drzwi i okna na oścież otwarte. Zachęcanie go nic nie daje, taki mi się kot-domator trafił ;)
Bo to już zależy od kota... skoro sam nie chce, nie można go zmuszać :) Ale żal mi tych zamykanych na siłę :(
UsuńMyślę, że to kwestia wychowania w niekorzystnym otoczeniu. Mój urodził się w hodowli w... bloku, okna z widokiem na drzewa, nic więcej nie mógł z nich zobaczyć. Teraz po prostu się boi wyjść (na blogu mam zdjęcie na dworze mojej nevki, wygląda na przerażonego). Może mu się jeszcze odwidzi i przywyknie ;) Póki co oglądanie świata z okna to jego ulubione hobby ;)
UsuńTo zawsze zależy od kota. Gdy mieszkaliśmy w mieście, nasze dwa koty nie miały możliwości wychodzenia. Po przeprowadzce do domku tydzień zajęło im wyjście spod wersalki do pokoju, a dwa tygodnie - wyjście do ogródka... na początku szorowały brzuchami po ziemi... później nie chciałby nawet wracać na noc :)
UsuńSzorowanie brzuchem po ziemi znam bardzo dobrze :) Może mu się jeszcze odwidzi, wszystko w swoim czasie ;)
UsuńNiech sam zadecyduje, czego chce :)
UsuńKiedy wy znajdujecie na to wszystko czas.... ja chyba powrócę do czytania książek jak będę na emeryturze.... ;)
OdpowiedzUsuńZakładki rzeczywiście śliczne.
Pozdrawiam
Kiedy? Książki czytam najczęściej w samochodzie na parkingu - jak przyjeżdżam po Marcina do pracy i jak czekam, gdy idzie do baru po obiad :) To zawsze 10-15 minut czytania dziennie :) A on - najczęściej książek słucha - w czasie drogi właśnie, w czasie rąbania drewna itp.... na wszystko można znaleźć czas :) Ja obowiązkowo noszę torebce haft i książkę - zawsze się trafi jakaś chwila, aby zająć ręce :)
UsuńJakiś czas temu obiecałam sobie, że przed snem przeczytam choćby jedną stronę i jak na razie mi się to udaje :) Czasami zdarza też mi się czytać w pracy, jeśli przez chwilę nie mam nic do zrobienia lub czekam na kogoś :) Nie jest to może tak zawrotne tempo jak kiedyś, ale jedną lub dwie książki w miesiącu udaje mi się przeczytać.
UsuńZakładki cudne, a ostatnią książką zaintrygowałaś mnie totalnie ;) Kiedyś kupiłam książkę bo mi sie tytuł podobał. Brzmiał on "Każdy dom potrzebuje balkonu" i traktował o dzieciństwie Żydówki podczas IIWŚ. Ciekawe prawda? Otóż nie. Takiego rozczarowania czytelniczego juz dawno nie miałam. Ten koci tytuł tez bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA! moje koty sa zamkniete w domu ponieważ mieszkamy "na skrzyżowaniu" i to bardzo ruchliwym w samym centrum (koszmar- przy otworzonym "balkonie"- cudzysłów jak najbardziej na miejscu- nie da się oglądać telewizji- nic nie słychać) Każdy kot wychodzący żyje tylko jeden dzień...
W tym wypadku to zrozumiałe... nie rozumiem natomiast sensu trzymania w domu kotów, gdy ma się duży ogród i faktyczne warunki do wypuszczania :(
UsuńOjj, ta ostatnia mnie zianteresowała. Juz keidyś ja miałam w ręce w ksiegarni,a le odłożyłam. Moze jednak warto przeczytać? A co do kotów: też uwazam, ze powinny mieć gdzie pobiegać. Żeby były szczęśliwe. ;)
OdpowiedzUsuńCzyta się bardzo przyjemnie :)
UsuńNo właśnie - przede wszystkim mają być szczęśliwe :)
No, to zapowiada się przyjemne czytanie. Tylko dlaczego doba taka krótka... Potrafię czytać do czwartej nad ranem, a spać idę z rozsądku, kiedy już świta, a ptaki zapowiadają rozpoczęcie nowego dnia :)
OdpowiedzUsuńKiedyś tak czytałam, głównie w liceum... teraz już nie mogę, budzik do pracy dzwoni o 6:20, a praca do 17 wyczerpuje tak bardzo, że zasypiam przed północą...
UsuńUwielbiam czytać więc w bibliotece poszukam tej pierwszej pozycji, katastrofy dramaty, to coś dla mnie, powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuń:)
Czyta się świetnie - trochę zbyt przewidywalne zakończenie jak dla mnie :)
UsuńTo i tak więcej przeczytałaś niż ja :P
OdpowiedzUsuńTeraz to się porobiło, że wszystko na akord i kto więcej... nie startuję w tej kategorii, uważam, że należy czytać i kontemplować... bo inaczej nic z tego nie wynika ;p. 3-4 książki miesięcznie to jest ok... No dobra sześć też może być. ;p
OdpowiedzUsuńWiesz, ja powinnam czytać więcej nie z racji rywalizacji, ale - zawodu ;)
UsuńCzytanie ma być przyjemnością, teraz mam taki czas, że czytam choćby tą jedną stronę codziennie, ale bywało tak, że miesiącami nie sięgałam po książkę, bo kompletnie nie miałam na to ochoty.
UsuńA u mnie jest ochota na czytanie zawsze, ale niekoniecznie wszystkiego - zawsze musi być to COŚ :) Po prostu każda książka ma swój czas :)
UsuńW czerwcu przeczytałam tylko jedną książeczkę dla dzieci "Najmilsi". Ale teraz mam wakacje, to pewnie będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńCo do kotów, to trafiły mi się mieszczuchy pełną gębą. Mieszkam w bloku w centrum miasta i nie mam możliwości wypuszczania ich, a koty (sztuk 2) i tak najchętniej przebywają na osiatkowanym balkonie. Mruczek nie zna innego życia, jest u mnie od niemowlęctwa. Natomiast Zołza świetnie poznała życie na wolności, i w jej przypadku różne nieprzyjemności z tym związane, no i nie chce wyściubić nosa nawet na klatkę schodową. Poducha, balkonik, pełna micha, mizianko... Czasami, to im nawet zazdroszczę. Chyba są gady szczęśliwe, podpytam w wigilię ;)
Niestety, kotom mieszkającym w bloku musi wystarczyć balkon... dobrze, że osiatkowany, bo znam nieszczęśnika, który spadł z bardzo wysoka :(
UsuńWitaj Aniu!
OdpowiedzUsuńKsiążki lubię czytać. Kotów niestety nie posiadam.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
"Troje" to będzie książka,którą prawdopodobnie przeczytam.A zaczytana jestem w "Bezdomnej" Katarzyny Michalak.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię Katarzyny Michalak - jest książki pełne są braku logiki i koszmarnych błędów językowych :(
Usuń