Pamiętacie?
Uwielbiałam bajkowe seanse... wieczór, zgaszone światło i obrazy na ścianie... cudowny klimat! Bajek miałam wiele, ale najbardziej utkwił mi chyba w pamięci "Bal kwiatów"...
Całe pudła kaset leżą na strychu... namiętnie nagrywałam zawsze listę przebojów "Trójki" w piątkowe wieczory...
Taki telefon był dostępny tylko dla wybranych, na naszym osiedlu miały go chyba trzy rodziny...
Podobny aparat dostałam na komunię... mam nawet trochę czarno-białych zdjęć z tamtych lat...
A radio ze staroci jest obecnie ozdobą naszego pokoju ZAMIAST telewizora, którego pozbyliśmy się dawno temu :)
Żelazko nadal w użyciu!
Podobny piec stoi u Mamy w pokoju i czasem nawet jest używany :)
I nasz pierwszy magnetofon... Mama dostała go w roku mojej komunii - od koleżanki, która wyjeżdżała do Ameryki... piosenki nagrywało się z radia :)
A podobna taca stała na kredensie u cioci w Gdyni. Za każdym naszym pobytem tam obserwowałam, jak coraz bardziej pokrywa się rdzą... potem zniknęła z kuchni...
Ja oglądałam kultowego Wilka i zająca. I pamiętam jak u babci taki twlefon był. Stał chyba aż do początków tego dziesięciolecia. Moje dziecko jeszcze było zafascynowane tą tarczą. To musiał zniknąć jakiś rok góea dwa temu...
OdpowiedzUsuńRewelacja:) Bajkowe seanse też uwielbiałam. A teraz mieszkając z Babcią nadal palę w piecach kaflowych:) Jaki to świetne móc ogrzać sobie na nim zmarznięte stopy:)
OdpowiedzUsuńTak, taki piec jest wspaniały :)
UsuńChętnie przygarnęłabym takie radio. Jestem na etapie poszukiwania takowego. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się takie dostać w prezencie, ale bardzo często spotykam podobne na targach staroci :)
Usuńte żelazka to są chyba niezniszczalne,a rybkę identyczną ma moja ciocia,w zasadzie rybka tylko do oglądania:)
OdpowiedzUsuńDawniej robiono sprzęt, który bardzo długo służył swoim właścicielom. Szkoda, że to się zmieniło.
UsuńTeraz ma się zepsuć, aby szybciej kupić nowe :(
UsuńWidać nie jestem aż taka młoda bo większość rzeczy znam i to nie z opowiadań :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTapczano półka... A były jeszcze piece ze skrytką mnie więcej na wysokości wzroku.
OdpowiedzUsuńTakiego nie mieliśmy :)
UsuńW moim domu taki piec jest nadal używany - w zimowe mroźne dni nie ma nic lepszego jak się do niego przytulić i ogrzać.
OdpowiedzUsuńU nas także został, chociaż używany jest rzadko :)
UsuńW moim rodzinnym domu są 3 takie piece. Na dodatek w kuchni stoi piękny zielony piec kaflowy z miejscem do pieczenia chleba :) Cóż za urok :)
UsuńFantastycznie!
UsuńNam mama wyświetlała czerwonego kapturka:) Piec jest u babci, ale troche inny:) Zawsze wszyscy czatują, żeby usiąść na ławeczce i plecki grzać:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLubie ten Twoje "ocalić od zapomnienia" gdy oglądam te zdjęcia to w mojej głowie otwierają się klapki ze wspomnieniami. w mojej pamięci utkwiła bajka pchla szachrajka. a taka szklana kolorowa rybka to do dziś jest u mojej babci w moim rodzinnym domu :) och Aniu dziękuje za takie fotki.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo właśnie taki był cel tego cyklu :)
UsuńJa też nagrywałam piosenki z radia na kasety :))
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu!
OdpowiedzUsuńSłodkich wspomnień czar. Znam wiele przedmiotów z własnych wspomnień. Mój pierwszy aparat to była niemiecka Agfa na kliszę 6/9. Tak zwykła, prosta skrzynka. Drugi był Druh....
Żal mi Agfy, bo teraz byłby to zabytek. Pochodził z czasów wojennych i kosztował pięć marek.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Cudowne są takie wspomnienia...
UsuńMiałam taki projektor:))
OdpowiedzUsuńw ten magiczny czas wyczekiwania chcę podziękować za twoją obecność u mnie, za to, że byłaś, jesteś ... wiem, że będziesz ... i życzyć ci razem z moją córeczka Kaju: "świąt prawdziwie świątecznych, ciepłych w sercu, zimowych na zewnątrz - jaśniejących pierwszą gwiazdka, niosących ze sobą: wiarę nadzieję miłość ..." przy okazji zapraszam do poczytania: PG_2014 <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBajki na slajdach...pamiętam...byłam wtedy w "0"-ówce...ech...to były czasy...
OdpowiedzUsuń:)
Usuń:))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAparat do wyświetlania bajek na kliszach też miałam i co roku w okolicach BN go wspominamy, bo to był nasz rytuał - Tata nam wyświetlał bajki, a Mama zmywała po kolacji wigilijnej i wtedy przez okno balkonowe przychodziło dzieciątko z prezentami. Kasety z Trójkową listą przebojów też gdzieś nadal leżą. Żelazka też takie mieliśmy - wtedy innych nie było, nie miały teflonowych stóp, czy innych kosmicznych baz parowych, a prasowały 100 razy lepiej. A najbardziej mnie zaskoczyła ta taca, bo mam identyczną, oczywiście jest wyblakła, lekko podrdzewiała, bo na szafie leży a na niej kwiatek. Super post :)
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę tej tacy!
UsuńNo to powspominałam... :)) Uwielbiam "te" Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :)
Usuń