sobota, 21 lutego 2015

Powystawowe refleksje...


Czym jest wystawa? Prezentacją prac z określonej dziedziny, o określonej tematyce, ewentualnie następstwem jakiegoś wydarzenia - prezentuje wtedy prace pokonkursowe lub powarsztatowe...  - założenia wystawy z góry określają poziom prac oraz grono jej odbiorców. 

Dlaczego o tym piszę?

Czytelnicy mojego bloga są zapewne zorientowani, że zajmuję się haftem krzyżykowym. Jest to moją pasją od ponad 25 lat, sama brałam udział w wystawie ogólnopolskiej, gdzie nawet zdobyłam jedno z czołowych miejsc. Uważam zatem, że jestem wystarczająco kompetentną osobą, aby wypowiadać się w tematyce wystaw hafciarskich...

Gdybym sama zechciała zorganizować wystawę, byłaby to na przykład prezentacja prac dzieci z kółka hafciarskiego, które prowadzę w szkole. Wiadomo jakiego poziomu haftów moglibyśmy się spodziewać, ale nikt pewnie nie byłby tym zszokowany... Cieszylibyśmy się pewnie, że chociaż nieporadnie, ale jednak dzieciaczki chcą się zajmować taką dziedziną rękodzieła...

Gdybym wybrała się na wystawę prac hafciarskich - załóżmy jakiegoś koła pań umilających sobie haftowaniem wieczory, też nie miałabym zastrzeżeń do niedociągnięć - ważne byłoby, że ktoś w ten sposób wykorzystuje wolne chwile i chce się swoją pasją pochwalić...






Gdy jednak dostaję zaproszenie na wystawę "Haftem malowane", a na nim informację o "mistrzyniach igły", spodziewam się mistrzostwa... mistrzostwa co najmniej na poziomie ogólnopolskiej wystawy w Łodzi, w której sama parę lat temu brałam udział. A co otrzymuję?













Kilka pięknych gobelinów, parę interesujących haftów (którym jednak daleko do oczekiwanego mistrzostwa) oraz całą masę prac mniej niż przeciętnych, wykonanych nie tylko mało profesjonalnie, ale wręcz niestarannie, zaprezentowanych jak zwyczajne szmaty - włożonych pod antyramę bez naciągnięcia kanwy, bez ukrycia brzegów pracy... w sposób wręcz żenujący.










A kimże były reklamowane na zaproszeniu "mistrzynie igły"? Paniami, wyszywającymi na podmalowanej kanwie (WSTYD!) o gęstości bodajże 10 lub 11... Nie oglądałam tej wystawy sama - towarzysząca mi osoba osobiście nie haftuje, ale widziała hafty innych osób (na blogach, w internecie) - stwierdziła, że nawet pierwsze hafciki uczących się tej sztuki dziewczynek z piątej klasy podstawówki były o wiele staranniejsze od niektórych zaprezentowanych na tej wystawie...

Gdyby kogoś zbytnio moje słowa uraziły, to dobrze radzę, zanim zacznie wylewać tutaj swoją złość i żal, niech odwiedzi blogi chociażby Chagi czy Hanulka - wtedy zobaczy, czym się różni haft prawdziwych Mistrzyń Igły od tego, co pokazano na wystawie... 

Nie wspomnę już o wyborze wzorów - pochodziły one głównie z polskich gazetek, które - nie oszukujmy się - nie prezentują jakiegoś wysokiego poziomu w tej dziedzinie... Ale - na Boga - mamy od lat do dyspozycji cały internet, mamy zagraniczne gazetki hafciarskie dostępne w Empikach czy prenumeracie - wystarczy po to sięgnąć, a nie trzymać się przaśnych, starych motywów... wyszywanych zatęchną wełenką lub Ariadną z zapasów sprzed wieków... 

Mógłby mi ktoś zarzucić, że autorkami tych prac są przecież starsze panie mieszkające na wsi - być może nie mają one dostępu do źródeł, o których piszę. Ale czy to ma być usprawiedliwieniem? Połowa moich internetowych znajomych to właśnie starsze panie, od lat doskonale radzące sobie z prowadzeniem bloga, wyszukiwaniem wzorów, zamawianiem przez internet zestawów do wyszywania i korzystające z najlepszej jakości muliny. A zatem można. Poza tym, niech sobie starsze panie wyszywają co chcą i czym chcą, i niech im to daje jak najwięcej radości i satysfakcji - ale niech organizator tego typu wystawy nie określa ich terminem "mistrzynie igły"! Wydaje mi się też, że przed prezentacją jakichkolwiek prac na wystawie, powinna nastąpić ich wcześniejsza weryfikacja.

Gdyby tylko organizatorzy zechcieli sygnować te prace pod inną nazwą, z trochę innej perspektywy - wtedy cały mój odbiór też byłby zapewne inny. Ale ja wiem, jak powinien wyglądać mistrzowski haft, a temu do mistrzostwa było ogromnie daleko...

Pozostał tylko wielki niesmak i zażenowanie - bo być może wystawę odwiedził ktoś, kto nie ma o tej dziedzinie rękodzieła żadnej wiedzy...  to jakby osobie, która nie zna malarstwa, pokazywać jelenia na rykowisku, a nie mówić mu o dziełach, które są prezentowane w Luwrze...











Więcej zdjęć TUTAJ

47 komentarzy:

  1. niektóre są spoko.niektóre poniżej jakiegokolwiek poziomu.też byłaby zawiedziona.od mistrzyń oczekuje się perfekcji. nie podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocne słowa. U mnie w głowie pełno myśli się kłębi. Dla tych pań ich prace na pewno są piękne, włożyły w nie całe swoje serca. Na zdjęciach widać, że było dużo ludzi, więc zainteresowanie też było. Sama oprawa, występy, miejsce.... Przenosząc sprawę na "moje podwórko", powiem tak .Kiedyś swoje prace pokazywałam chętnie, cieszyłam się, że ktoś na nie spojrzy. Nie..nie spotkała mnie jeszcze jakaś przykrość. Wędrując po blogach, kiedyś brałam udział w zabawach teraz dojrzałam - nie jestem mistrzynią i nigdy za taką bym się nie miała wycofałam się...a może mnie ktoś wyśmieje. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania. Podziwiam Panie wystawiające swoje prace za odwagę, niech dalej haftują ze wzorów jakie mają i na kanwie jakiej chcą, jeśli tylko to daje im radość. :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech im daje radość, ale... ja też lubię sobie robić zdjęcia i daje mi to radość, ale nie pretenduję z tego powodu do zawodu modelki. Trzeba znać swoje ograniczenia!

      Usuń
  3. Porażka.
    Masakra. Ta prezentacja. Już inaczej by wyglądało jakby dał chociażby jakąś kartonikową ramkę pod te antyramy zakrywając tą legendą we wzorach malowanych. Wstyd. Fuuuj

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale się nie dziwię Twojej opinii, mogę tylko powiedzieć "skąd ja to znam" - widziałam już wiele takich wystaw "igłą malowane", aż w końcu to nawet zwątpiłam w swoje umiejętności i gust hafciarski (: A w tej wystawie zdumiewa mnie niechlujstwo w wystawieniu prac - no można było je chociaż wyprasować, skoro nie są oprawione.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że kiedy panie z mojej biblioteki zaproponowały mi wystawę to pierwszą moją myślą było, że moje prace się na żadną wystawę nie nadają, bo do mistrzostwa im daleko. Jednak uległam, wystawa się odbyła a ja zebrałam wiele pochlebnych recenzji. Jednak nigdy w życiu nie pokazałabym tak niechlujnie prac, jak zostały zaprezentowane na tej wystawie. I panie przygotowujące moją wystawę także - wszystkie moje obrazki zostały oprawione chociażby w kartonowe passpartu, ładnie zaprezentowane (można pooglądać na stronie biblioteki w Obrzycku).
    Zastanawiam się czy organizatorzy w ogóle widzieli inne wystawy haftu i potrafią odróżnić mistrzostwo od haftowania dla umilenia czasu. Nie umniejszam tutaj walorów żadnej pracy, bo każdy haftuje jak umie, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że wielu ludzi robi wielkie halo z badziewia - wiem mocne określenie - co widać także na różnych grupach na fb, gdzie niektórym się wydaje, że wszystkie rozumy w kwestii krzyżyków pozjadali a tak na prawdę to prezentują jeden wielki chłam...

    Upss rozpisałam się. Mam nadzieję, że nie stanę się persona non grata za gadulstwo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbytnio się nie znam, profesjonalnie ani pięknie nie haftuję. Uważam jeśli panie haftują i chcą pokazać to co robią to super. Pokazanie innym co go interesuje jest fajne. W końcu my na swoich blogach robimy to samo :) Ale tak jak stwierdziłaś, wystawa powinna nazywać się wtedy inaczej. A sprawa brzegów - nieważne kto na jakim stopniu zaawansowania się znajduje - estetyka pracy zachowana powinna być zawsze, uczono mnie tego już od przedszkola, gdzie miałam już do czynienia z pracami ręcznymi. Jeśli się prezentuje swoje prace powinny one wyglądać schludnie i estetycznie a nie, jak już Aniu napisałaś, jak szmatki psu z gardła wymięte. Szczerze mówiąc to wstyd by mi było pokazywać te legendy z boku obrazka....

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu - przede wszystkim dziękuję za uznanie i wyróżnienie :*

    Z jednej strony cieszę się, że tak wiele osób traktuje haft krzyżykowy jako swoje hobby. Z drugiej jednak myślę tak samo jak Ty - mamy dostęp do internetu i do ambitniejszych gazetek niż te polskie, gdzie od lat tylko martwa natura i wzory sakralne (do których oczywiście nic nie mam, ale za serce mnie nie chwytają i szkoda byłoby mi na nie czasu). Ale może starszym osobom jest trudniej przestawić się na "nowoczesne" haftowanie? Dla wielu osób (także młodych) haft liczony jest trudny - co widać choćby po tym, że muszą kratkować kanwę.
    Jedna rzecz jest natomiast nie do przyjęcia - niechlujstwo! Nieważne czy wyszywa się na gładkiej kanwie czy na podmalowanej - to wstyd, aby tak prezentować wzory publiczności. Jestem ciekawa, czy w domu też powiesiłyby sobie nieoprawioną, nienaciągniętą kanwę? Naprawdę szkoda czasu i pracy...
    Takie właśnie wystawy robią czarny PR hafciarkom - zdarzyło mi się usłyszeć opinie o moich pracach w stylu "nie sądziłem że haft krzyżykowy może być taki ładny!" Niestety wielu osobom haft xxx ciągle kojarzy się z niechlujnym badziewiem i kiczowatym jeleniem na rykowisku :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak się kojarzy właśnie "dzięki" tego typu wystawom :( A gdy ktoś próbuje zaprotestować i wyrazić słowa krytyki, spotyka się z takim oddźwiękiem, jak u Kasi na grupie... jedna pani broni takiego haftowania do upadłego i nie przyjmuje nic :(

      Usuń
  8. Przecztalam, obejrzalam zdjecia i troszke sie zdziwilam, ze prace sa nie oprawione i powieszona od tak sobie. Nie bylam nigdy na wystawie zwiazanej z haftem xxxx i nie bede sie wypowiadac, bo mi do jakiegokolwiek mistrzostwa tez bardzo daleko, ale te prace sa proste. Napisze tylko, ze te nie oprawione i nie wyprasowane prace to jest jakas kpina, wyglada to ochydnie.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm z jednej strony się zgadzam, z drugiej nie koniecznie. Jedno jest pewne nie mamy możliwości ocenić czy to są mistrzynie czy nie, gdyż musiałybyśmy obejrzeć te obrazki z bliska i ocenić jakość haftu. Reszta jest właściwie nieistotna. Poza tym podkoloryzowywanie rzeczywistości jest obecne wszędzie, tak moda najwidoczniej. A dlaczego nie wzięłaś w tym udziału? Nie zaproszono Cię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedociągnięcia doskonale widać na zdjęciach. A skoro niechlujność prezentacji jest dla Ciebie nieistotna, to szczerze współczuję... Nie wzięłam w tym udziału,bo nie jestem członkinią KGW, owszem KOK proponował mi zorganizowanie wystawy moich prac, ale wolę pokazywać je w Łodzi, na prezentacjach ogólnopolskich :)

      Usuń
    2. Niektórzy chyba muszą założyć okulary...

      Usuń
    3. Niechlujność prezentacji nie ma nic wspólnego z mistrzostwem wykonania lub jego brakiem... Najczęściej jest zależne od organizatora co nie koniecznie równa się osobom tworzącym.

      Usuń
    4. Tutaj mieliśmy do czynienia zarówno ze złą prezentacją, jak i ze złą jakością samych prac. A oprócz okularów polecam też słownik :) - http://sjp.pl/niekoniecznie

      Usuń
    5. Ciekawe, ale ponieważ panie obie noszą okulary, zatem proszę o wskazanie zdjęcia, na którym widać dokłądnie jakość stawianych krzyżyków.

      Usuń
    6. Złą jakość haftów zauważyła większość komentujących tu osób - nie wszystkie noszą okulary, a tylko Ty masz z tym problem. Jeżeli jednak planujesz dalsze wyzłośliwianie się, jak czynisz to pod większością moich wpisów, to polecam rezygnację z odwiedzania mojego bloga, bo Twoje komentarze już nie będą się na nim pokazywały :)

      Usuń
  10. Jeśli coś tworzyć to od początku do końca - od właściwego rozplanowania pracy, dobrania odpowiednich kolorów aż po oprawę.
    Jaglana - w domu też powiesiłabyś taki nieoprawiony obraz z widoczną po bokach legendą?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wywołałaś burzę :)) ale zgadzam się z Tobą! Pozostawiam jakość xxx i wybór tematyki, ale brak oprawy jest niedopuszczalny. Nie mogę się nadziwić jak organizatorzy mogli zawiesić kanwę bez odpowiedniego przygotowania.

    OdpowiedzUsuń
  12. to już ćwierć wieku sie pasjonujesz haftem... sporo!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam jak zaczynałam haftować i wtedy rodzinka tez się zachwycała moimi pracami na które teraz patrzeć nie mogę (już o nich świat zapomniał a ja razem z nim) bo ich poziom jest zbliżony tym na kanwie z nadrukiem której nie znoszę. Moim zdaniem pracom hafciarskim dużo daje to jak są zaprezentowane. Tu nie postarał się organizator, że przyjął na wystawę prace bez określenia jakiś standardów jak mają wyglądać. Pamiętam jak kiedyś w sieci znalazłam zdjęcie całkiem ładnego haftu jednak był on sfotografowany na stole kuchennym wśród śmietany i innych produktów spożywczych. Urok haftu znikł. Od tej pory gdy prezentuje na blogu zdjęcia prac staram się żeby sposób prezentacji był przynajmniej w miarę estetyczny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zobaczyłam na FB -ku fotograficzną relację nie wiedziałam na początku co powiedzieć . Zaskoczyły mnie prace, nawet ja , początkująca hafciarka , zauważyłam brzydotę tej wystawy, fakt mozę z pięć prac uznać za ładne, macie wszystkie racje prezentacja robi duźo. Aż się zdziwiłam nazwą wystawy , mistrzynie.... Ja z regóły nikogo nie krytykuję, wolę wrazie czego zamilknąć, ale tu masz rację, jezeli by były to prace dzieci napewno bym się zachwycała, ale tak....
    I tak jak mówi Hanulek takie wystawy robią brzydką reklamę haftowi i samym hafciarkom,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo profesjonalne podsumowanie. Być może gdyby część tych haftów naciągnąć i schować brzegi byłyby do przyjęcia. Najprawdopodobniej winni są m.in. organizatorzy wystawy. Sama nie miałam wystawy, ale kiedyś pomagałam szwagrowi przy jego wystawie... Estetyka to podstawa. Jakość pracy i sposób jej pokazania = sukces lub porażka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niektóre prace są ładnie wykonane, ale pokazywanie prac na kanwie podmalowanej nie jest na wysokim poziomie. Oprawa haftów również pozostawia wiele do życzenia, wygląda to bardzo nieestetycznie.
    Nie rozumiem jednak wypowiedzi na temat używania wzorów z polskich gazetek. Jednej osobie się wzór podoba, a innej nie, nie należy tego w taki sposób krytykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi o to, czy wzór się podoba, ale o to, że wzory z polskich gazetek, są w większości przygotowane bardzo niestarannie, bez dbałości o szczegóły, z widocznymi "pikselami". Po prostu są kiepskiej jakości.

      Usuń
  17. Aniu, póki się nie widzi, że to samo można ładniej, staranniej to nic nie da. Znam tego typu hafciarki, bazują na opinii osób całkowicie nie znających się na hafcie. I brną w tej niewiedzy i samozadowoleniu dalej, Potem to aż człowiekowi głupio uwagę zwrócić, bo starsza osoba. Ale to zjawisko występuje wszędzie tam, gdzie nie ma skali porównawczej lepszej od naszej. I trzeba umieć się przyznawać do niewiedzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... ale ja mam nadzieję, że coś jednak wywalczę w tym temacie :)

      Usuń
  18. Myślę, że po takiej wystawie miałabym podobne odczucia jak Ty.

    Dla laików może były, to piękne prace. My hafciarki patrzymy już na nie trochę inaczej ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow:P Ale "wystawa".
    Co do mistrzyn haftu to jeszcze nie spotkalam sie z taka osoba, ktorej wszystko by wychodzilo, wiec nie moglabym nikogo tym mianem nazwac. Kazdej z nas cos wychodzi lepiej a cos gorzej. Choc z wystawy widac ze niektorym wiecej niewychodzi:P Takze pomimo, ze zagladam na wspomniane przez Ciebie blogi nie odwazylabym sie ich autorek nazwac mistrzyniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ jednak blog prezentuje moje subiektywne stanowisko, a i materiał porównawczy mam dość spory (obserwuję i czytam około tysiąca blogów, oglądałam też wiele hafciarskich wystaw na różnym szczeblu), uznaję przywołane przeze mnie osoby za mistrzynie haftu.

      Usuń
  20. Wiadomo, każdy ma gorsze i lepsze dni, gorsze i lepsze prace. Ale na wystawy to chyba te lepsze, z których jest się szczególnie dumnym? Ja większości moich starszych prac bym nie pokazywała nikomu, bo wiem, jakie fleczki w nich są. Jestem też świadoma niedociągnięć, jakie popełniam ŚWIADOMIE i które mi zwisają, a które nie przeszłyby żadnej weryfikacji mistrzyni haftu. Ale do mistrzostwa nie pretenduję ;)
    Co do polskich wzorów - mam podobne odczucia. Przeglądałam wczoraj moje zapasy wzorkowe, w poszukiwaniu wzoru na serwetę hardangerową, którą na pewno miałam. Matko, jaki kicz. Kilka obrazków z jajem i nieśmiertelne 'jeleń na rykowisku', bądź 'kolejny Jezus czy tam inna Maryja', zaprojektowane tak, że szkoda gadać. Nadaje się z 20% wzorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - weryfikacja! A polskie wzory... tak może te 20% - nie więcej...

      Usuń
  21. Oj Aniu, przyznam, że się uśmiecham leciutko oglądając Twoją relację z wystawy i czytając dyskusję. Po dwóch wystawach ogólnopolskich trochę się już wyciszyłam. Oceniłam, że jednak może mam za duże wymagania co do wystawowych haftów. Za to organizatorzy niestety wrzucają wszystkie hafty do jednego wora, bez względy ma jakość, przypisując im rangę mistrzowską.
    Rzeczywiście tu organizatorzy nie zadbali o właściwą prezentację, a same hafciarki miały zbyt dobre mniemanie o jakości swoich prac i wybranych wzorów. Może lepszy byłby odbiór, gdyby nie było tej zapowiedzi o mistrzostwie, a tylko że jest to prezentacja dorobku jakiejś grupy.
    Rozumiem, że wiele osób zaczyna od polskich gazetek (sama też mam to na swoim koncie), ale raczej smutne jest to, że jest bardzo dużo osób, które w ogóle nie rozwijają się w tym temacie bez względu na wiek. Odniosę się tu też do ostatnio pokazywanej w telewizji rodziny (pewnie widziałaś), gdzie haftują też panowie. Ogromna ilość haftów z gazet polskich na ścianach, na kanwie wielkości słonia, ogólnie średniowiecze hafciarskie i pełne zadowolenie. Raczej młode osoby, więc jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie mają dostępu do internetu.
    http://www.tvp.info/18557380/12022015-2115 (zaczyna się od 16 min.)
    Dziękuję Aniu za uznanie dla moich haftów :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podzielam stanowisko choć myślę że wiele prac zyskałoby gdyby były oprawione, bo nawet kiepska praca zyskuje wiele przy oprawie:)- jestem dopiero co po wernisażu swojej wystawy http://www.tvsudecka.pl/wiadomosci/60951,haftowane-refleksje-doroty-chmielewskiej ale nie miałabym odwagi nawet najgorszej swojej pracy oddać na wystawę bez oprawy choćby z szacunku dla oglądających

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowa :)