Nie mam telewizora. Z wyboru... ale 14 października 2012 roku zeszłam do Mamy. I przez kilkadziesiąt minut z ogromnym napięciem patrzyłam w ekran...
Oglądałam lot Felixa... bohatera moich czasów, który wyskoczył w otchłań nieba...
źródło zdjęcia |
I było tak - wspominała Mama - jak w roku 1969, gdy wszyscy na ulicy zebrali się u jednej sąsiadki posiadającej telewizor... i z napięciem patrzyli, jak człowiek stawia pierwszy krok na Księżycu!
źródło zdjęcia |
14 października 2012 roku było podobnie. Z napięcia rozbolał mnie brzuch... Wiecie, że nie wierzyłam w szczęśliwe lądowanie Felixa? Gdy wpadł w lot wirowy, byłam prawie pewna, że w jego żyłach zagotuje się krew... Ale nie tylko ja się obawiałam - transmisje też miały kilkudziesięciosekundowe opóźnienie...
Jednak udało się!
Później dużo czytałam... o jego skokach, o Josephie Kittingerze... i rozmyślałam, co czuł, gdy wznosił się - nie w takiej gondoli, jak Felix, ale w otwartej - w przestrzeń...
źródło zdjęcia |
I o Gagarinie...
źródło zdjęcia |
Szkoła, w której pracuję i do której chodziłam, leżała przy ulicy Gagarina (obecnie - Sienkiewicza)... szkoda, że zmieniono nazwę - niedługo pewnie i o Gagarinie ludzie zapomną - zafascynowani "bohaterami" Ameryki... a tak mi go żal... wsadzony w rakietę, praktycznie ubezwłasnowolniony - nie mógł zrobić kompletnie nic, całe sterowanie z Ziemi... a on, biedak, jak mięso armatnie...
Tyle myśli, tyle przeżyć...
To niesamowite, co Człowiek potrafi.
OdpowiedzUsuńTak... podziwiam!
UsuńNiesamowite co człowiek może osiągnąć. Bardzo fajna notatka, trzeba pamiętać o tych zdarzeniach :)
OdpowiedzUsuńNa pewno trzeba :)
UsuńFajnie, że ktoś przypomina o takich wydarzeniach :) pozdrawiam Cię Aniu serdecznie
OdpowiedzUsuńps. od poniedziałku jestem w Twoich rejonach więc będę podziwiać naocznie uroki Kotliny Kłodzkiej
Dziękuję :)
UsuńOch! Będziesz miała co podziwiać :)
Wyjątkowe wydarzenia... :)...
OdpowiedzUsuńBardzo :)
UsuńJa też nie mam telewizora. Od ponad sześciu lat. Mieć nie zamierzam :-)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo :)
UsuńHehehe... nawet wierszyka w szkole uczyli o Gagarinie...
OdpowiedzUsuńSzkoła, w której się uczyłam (czyli ta, w której pracuję) leżała przy ulicy Gagarina (obecnie Sienkiewicza).
Usuń