Ledwie wróciliśmy od lekarza z Melanią, a już jechaliśmy z Kacperką... zauważyliśmy bowiem, że z jednej strony ma ogromnie opuchniętą główkę...
Okazało się, że to mykoplazmoza- kurka dostała lekarstwo i razem z Melanią znalazły się w odosobnieniu od reszty stada...
Niestety, leczenie naszej kurki nie trwało długo... w noc z minionego wtorku na środę do kurniczka dostała się łasica i nasza biedna Kacperka została zagryziona :(
Ogromnie nam jej żal - to jedyna kurka, która wykluła się u nas z jajka...
Zostały po niej tylko zdjęcia...
szkoda jej,taki typowy kuraczek. od pisklęcia wychowany
OdpowiedzUsuńTym bardziej właśnie szkoda :(
UsuńNo nie! Aż się zdenerwowałam przez tę łasicę! Bardzo współczuję.
OdpowiedzUsuńbardzo mi przykro, kocham wszystkie zwierzęta ... Ach smutno.. Sercem z Tobą <3
OdpowiedzUsuńDziękuję...
UsuńSzkoda kurki :(
OdpowiedzUsuń