Smutne wieści...
Odszedł od nas kochany Behemot :( Zachorował pewnego lipcowego dnia, przestał jeść, miał gorączkę i wodę w płucach... Próbowaliśmy go ratować - przez trzy dni dostawał zastrzyki i kroplówkę, ale nie daliśmy rady :(
Może był już stary? U nas mieszkał trzy lata, u pana, od którego go kupiliśmy - rok, a i on dostał go dorosłego... Na początku był dzikuskiem, ale potem stał się najbardziej przyjaznym króliczkiem... zawsze tak fajnie obcierał się o palec...
Kicaj szczęśliwie po łąkach za tęczowym mostem króliczku!
Przykro jak nasi ulubieńcy odchodzą.
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńKochany... Niech bryka po tęczowych łąkach.
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że był u nas szczęśliwy...
UsuńAniu mocno przytulam i sercem z Wami!! ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSzkoda :( Na pewno u Was miał przyjemne chwile :)
OdpowiedzUsuńAle duży ten królik, dawno już nie widziałam tak sporego.
Ten akurat normalnej wielkości. Duża za to jest Bazylia - belg olbrzymi, ma ok.9 kg, a króliki tej rasy mogą mieć nawet 14!
UsuńSmutno :(
OdpowiedzUsuńBardzo...
UsuńTo smutne gdy odchodzi od nas mały włochaty przyjaciel i nie ważne czy to pies, kot czy królik. ..widać przyszła na niego pora...niech kica sobie teraz po rajskich łączkach.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda :(
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńTaka strata:( Nie wyobrażam sobie gdyby któryś z moich małych króliczków zachorował...to takie smutne.Ale teraz kica za mostkiem z innymi rozbrykanymi:)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu straty Behemota.
OdpowiedzUsuńZdjęcia króliczków są śliczne!
Pozdrawiam:)
Dziękuję :)
UsuńJaka szkoda :( Przykro mi Aniu...
OdpowiedzUsuń:(
Usuń