Uważam, że miłość do haftu krzyżykowego (jak i do każdego hobby), należy zaszczepiać w dzieciach jak najwcześniej :) Sama zostałam nauczona tej sztuki przez kuzynkę na wakacjach pomiędzy piątą a szóstą klasą szkoły podstawowej (ach... jak wiele lat minęło od tamtych wakacji...) i jest to bardzo dobry czas na takie działania :)
Dzieci lubią się uczyć nowych rzeczy, a także spędzać czas w szkole w sposób nietypowy, uznałam więc, że koło haftu krzyżykowego będzie wspaniałym pomysłem :) Mam jednocześnie świadomość, że to raczej hobby dość niszowe... nie dodam, że polecane wyłącznie płci pięknej, ponieważ kila lat temu najaktywniejszym uczestnikiem owego koła był właśnie chłopiec! Jest już dorosły, co więcej - został księdzem :) - mam jednak nadzieję, że nadal miło wspomina nasze wspólne szkolne haftowanie - jeszcze w dawnym Gimnazjum nr 2 w Kłodzku przy ulicy Wyspiańskiego.
Oto kilka hafciarskich prac uczestników koła z tamtego okresu:
Obecnie usiłuję zaszczepić tę dziedzinę rękodzieła w Miejskim Zespole Szkół przy ulicy Sienkiewicza. Uczestniczkami koła były w ubiegłym roku szkolnym uczennice klas piątych - w sumie około 15 dziewcząt. Spotkania odbywały się co tydzień, w poniedziałki i wtorki w mniejszych grupach (uzależnione to było oczywiście od planu lekcji). Dziewczynki haftowały chętnie, dawało im to wielką satysfakcję, mimo że prace były zwykle dość czasochłonne - nawet te najmniejsze. Jestem z nich jednak bardzo dumna!
Oto kilka ubiegłorocznych prac dziewcząt z Miejskiego Zespołu Szkół w Kłodzku oraz zdjęcia z zajęć :)
Zgadzam się z Tobą Aniu, też zaczynałam jako dziecko.... a teraz moja 4,5 letnia wnusia próbuje swoich sił... :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, gdy dzieci interesują się robótkami :)
UsuńJa mam taką jedną 9-latkę z dalekiej rodziny, którą wspieram i uczę :) Średnio ma cierpliwość, się nie narzucam, ale jestem. Jak potrzebuje, to pomagam :)
OdpowiedzUsuńJuż nie wspomnę o moich 4-latkach, które od dawna ze mną szyją, na kanwie poduszkowej potrafiły znaleźć miejsce, gdzie się trzeba wkłuć, a przedwczoraj zamordowały mnie, kiedy haftowałam na lnie 35ct, a te małe gadzinki wykoncypowały, gdzie się trzeba wkłuwać. Na takim maleństwie! Szok i niedowierzanie ;)
Im wcześniej się nauczą, tym lepiej. Najgorzej jest, gdy dziecko przychodzi do gimnazjum i zwyczajnej igły nie umie nawlec :(
UsuńWspaniała idea! U mnie nie było tak pozytywnie zakręconej nauczycielki, która by zachęcał do nauki rękodzieła...brawo do Ciebie Aniu! Brawo dla młodych hafciarek!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Po prostu staram się innych zarażać tym, co kocham :)
UsuńSzkoda, że u mnie w szkole nie było podobnych zajęć. Sama chciałabym prowadzić takie zajęcia. Może kiedyś się uda :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zawsze można takie zorganizować - wystarczy trochę zapału :)
UsuńJa zaraziłam się trochę ponad cztery lata haftem krzyżykowym i to od... mojej teściowej (wtedy jeszcze przyszłej). Nie żałuję ani jednego krzyżyka. Świetna sprawa. Szkoda, że tak mało osób zna tą technikę ;)
OdpowiedzUsuńPozytywne jest, że coraz więcej młodych ludzi zaczyna się nią interesować :)
UsuńŚwietny pomysł i super pasja na całe życie :) Mnie także Mama i Ciocia pokazały haftowanie, szycie, szydełkowanie... nie we wszystkim trzeba się rozsmakować, ale wracam kiedy najdzie mnie ochota do tego, co mi pokazały z dużą radością!
OdpowiedzUsuńWspaniale!
Usuń"Czego Jaś się nie nauczy Janek nie będzie umiał" tak mawiała moja babcia:)
OdpowiedzUsuńI miała rację :)
UsuńSuper hafciki:) fajnie sobie dzieciaki poradziły;) Ja nauczyłam się sama w wieku lat 20 jak kupiłam Burde chcąc uszyc sobie spódnice i tam był haft z misiami.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa też kilka lat prowadziłam u mnie w szkole takie kółko. Fajna sprawa. Tez najaktywniejsi byli chłopcy ;) Piekne prace i szczytna idea!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńsuper prace :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper pomysł. Dużo zapału życzę dla młodzieży. A anioł na początku postu przepiękny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCóż.Ja nawet nie pamiętam,kiedy zaczęłam wyszywać i skąd to przyszło.Mama robiła na drutach,ciocia na szydełku i drutach,a w moje ręce wpadła kanwa z nadrukiem i nićmi,którą przysłała ciocia z Niemiec lata temu.I jakoś tak wyszło.A jeśli chodzi o haftujących panów,to pamiętam ,że kiedyś w Katowicach odbywały się spotkania pań haftujących i było tam również paru panów.
OdpowiedzUsuńMnie bakcyla zaszczepiła chrzestna i przepadłam. W szkole kiedyś były zajęcia techniczne na których w jednym tygodniu uczyliśmy się "wbijać gwoździe" a w drugim, wyszywać, robić na szydełku czy na drutach. I to było fajne.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dziś nie ma takich zajęć. Ja je uwielbiałam!
UsuńAnia, usun jeden z tych moich komentarzy. Są prawie identyczne a napisałam dwa bo mi wyświetliło przy pierwszym, że błąd i nie wysłało. Dzięki
OdpowiedzUsuńJuż usunęłam :) Też mi się tak czasami dzieje :)
UsuńCzym skorupka za młodu... Ja też bardzo wcześnie zetknęłam się z różnymi robótkami ręcznymi. Moja domeną jest dzierganie. Uczyłam się tej sztuki w domu i w szkole. Teraz prowadzę zajęcia dla pań. Kiedyś dzieliłam się z dziećmi umiejętnościami haftowania, robienia na drutach i szydełkowania. Moi uczniowie byli bardzo zainteresowani rękodziełem.
OdpowiedzUsuńWspaniale! :)
UsuńŚwietne zajęcia, powstają bardzo fajne prace :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper! A nóż któraś z dziewczynek zakocha się w krzyżykach :D A może więcej niż jedna...
OdpowiedzUsuńJa strasznie żałuję, że dopiero niecałe 2,5 roku temu chwyciłam igłę do ręki.
mpgoga.blox.pl
Dziękuję :)
UsuńBardzo fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBrawo i dla Ciebie i dla dzieci! Niezła frekwencja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń