sobota, 31 października 2015

Wszyscy potrzebują miłości...


"[...] smutek to słabość i postawa zbyt wygodna. Być radosnym i dobrym, kiedy świat jest smutny i zły, to mi dopiero odwaga."

"[...] świat zawsze był taki sam - pełen miłości i nienawiści zarazem, dobra i zła, kłamstwa i prawdy. To, że nas przypadkiem zło dotyka, nie znaczy wcale, że jesteśmy szczególnie pokrzywdzeni. Trzeba to przyjąć jak jeszcze jedną próbę, którą los zadał - i spokojnie robić swoje. [...] Wybierać. Walczyć. Doskonalić się. Kochać..."

"To, co dają za darmo, na ogół nic nie jest warte."

"[...] może zbyt często lubimy wszystko zwalać na jakąś, no, siłę wyższą, która nam uniemożliwia to czy owo... podczas gdy wiele rzeczy, a już na pewno to, jacy jesteśmy, zależy głównie od nas samych."


Każdy potrzebuje miłości i bliskości drugiego człowieka... Kolejna książka, która pokazuje, że nie czas spędzony w pracy jest ważny ale ten, który się poświęca dziecku...

Czytaliśmy i omawialiśmy z trzecią gimnazjum :)



Małgorzata Musierowicz: "Opium w rosole"

"Akcja książki rozgrywa się w Poznaniu, w latach osiemdziesiątych XX wieku. Kreska, jedna z bohaterek, mieszka z dziadkiem – znanym czytelnikom z poprzednich tomów nauczycielem polskiego, profesorem Dmuchawcem. Jej rodzice zniknęli, o czym w wydanej w 1986 roku i poddanej cenzurze książce się nie mówi, podobnie jak o przyczynach zniknięcia ojca Borejko (z kolejnych części dowiadujemy się, że był od 1981 w więzieniu za rozprowadzanie tzw. 'bibuły'). Schorowany profesor Dmuchawiec już nie pracuje; niegdyś pełnego entuzjazmu wychowawcę dręczą wyrzuty sumienia, że jego uczniom nie powiodło się za dobrze w życiu – boi się spotkania ze swoją ulubienicą Gabrysią, którą mąż porzucił, zostawiwszy z małą córeczką. Profesor lęka się zobaczyć załamaną i przybitą kobietę zamiast dawnej tryskającej entuzjazmem dziewczyny.

Do tej samej szkoły, w której on niegdyś pracował, uczęszcza jego wnuczka Janina, nazywana przez wszystkich Kreską. Czuje się tam tłamszona i nieszczęśliwa, nie radzi sobie z matematyką, a do tego ma problemy z wychowawczynią – chłodną i wymagającą Ewą Jedwabińską, traktującą uczniów nie jak żywe, myślące istoty, ale jak pozbawione uczuć obiekty badań psychologicznych. W dodatku w domu wiecznie brakuje pieniędzy, więc Kreska dorabia szyciem, jednocześnie sama ubiera się w ciągle przerabiane na drutach swetry i rzeczy szyte ze starych ubrań. Pociechą dla niej jest przyjaźń z sąsiadem, starszym kolegą ze szkoły Maćkiem Ogorzałką, jednak kiedy skrycie zakochana w nim Kreska odkrywa, że sam Maciek stracił głowę dla innej – pięknej, efektownej i świetnie ubranej Matyldy i przestaje mieć czas dla Kreski, ich przyjaźń zaczyna się chwiać.

Jednocześnie po Jeżycach chodzi mała, wiecznie umorusana dziewczynka, puka do domów, przedstawia się jako Genowefa Pompke, Trompke, Zombke, Rombke, Sztompke, Lompke lub Bombke (naprawdę nazywa się Aurelia Jedwabińska) i wprasza się na obiadek. Mimo że wszystko jest na kartki, a u większości mieszkańców Jeżyc się nie przelewa, nikt nie odmawia tajemniczej małej dziewczynce i ma zawsze dla niej talerz tytułowego rosołu. Tymczasem jej matka, z którą dziecko nie może znaleźć porozumienia, nie ma pojęcia o wędrówkach córeczki." [źródło]


22 komentarze:

  1. Uwielbiam książki p. Musierowicz, choć tych najnowszych nie czytałam (i sądząc po opiniach chyba nawet nie chcę). Te pierwsze tomy, wśród Polski PRL, młodym okiem jej bohaterek są dla mnie nieustannym źródłem radości. To całkiem nie moje czasy, ale wyobrażam sobie, że tak mogła wyglądać młodość moich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe są niestety kiepskie. Chociaż stare też mają swoje wady - między innymi pokazanie kobiety, która wyłącznie gotuje i opieuje się dziećmi oraz męża, który w niczym nie pomaga i czyta sobie książki, gdy żona haruje :( To żenujące!

      Usuń
  2. Miłość trzyma nas przy życiu. Miłość do rodziców, dzieci, małżonków, rodzeństwa, dziadków...
    Dziękuję za recenzję. Sięgnę po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tej książki, choć jedną pozycję tej autorki kupiłam córce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiem, że nie wyobrażałam sobie, aby ktoś nie znała Jeżycjady! Czytam ją od 12 roku życia, co kilka lat całą!

      Usuń
  4. Aniu masz rację, nic nie zastąpi czasu, który poświęcamy dziecku, a żadne pieniądze nie zasapią miłości rodzicielskiej :)
    Przeczytałam całą Jeżycjadę właśnie wspólnie ze swoją młodszą córką i do dziś wspominamy przy rożnych okazjach jej fragmenty i bohaterów. Warto przeczytać ten cykl
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Jeżycjadę. Jako nastolatka zaczytywałam się w Kłamczusze, Kwiacie Kalafiora, Idzie Sierpniowej i właśnie w Opium w rosole. Resztę przegapiłam, a szkoda. Może kiedyś jeszcze do tego wrócę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam od "Kłamczuchy", chyba w 6 klasie. Teraz mam wszystkie części i przy wydawaniu kolejnej czytam wszystko kolejny raz od początku :)

      Usuń
  6. A ja nie znam tej autorki :) chyba muszę zacząć czytać lektury mojego syna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemożliwe! Wydawało mi się, że tego nie można nie znać... ale nie w każdej szkole będzie to lekturą ;)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiałam... kiedyś ... ostatnie tomy są koszmarne :(

      Usuń
  8. Kocham siostrę Barańczaka od zawsze.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już nie... ostatnich tomów praktycznie nie da się czytać :(

      Usuń
  9. Zaczelam od Kwiatu Kalafiora i potem sie potoczylo.
    Opium -swietne.
    Ale te ostatnie niezbyt dobre, pogubial sie Musierowicz..
    Szkoda, bo ciemne, zle dni, dalo sie jakos przeyc, dzieki Jezycjadzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - kiedyś Jeżycjada była o wiele lepsza niż teraz :(

      Usuń
  10. Uwielbiałam za młodych lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kiedyś... teraz kupuję już tylko przez sentyment...

      Usuń

Dziękuję za Twoje słowa :)