wtorek, 27 października 2015

O przechowywaniu muliny... subiektywnie :)



 Dziś chciałabym się z Wami podzielić moim sposobem na przechowywanie muliny :)

Znam trzy takie sposoby (nie licząc oczywiście wrzucenia muliny byle jak do czegokolwiek i totalnego bałaganu) - dwa z nich wypróbowałam, pozostałam przy - moim zdaniem - najlepszym. Dlaczego - wyjaśnię później...

Moim sposobem na przechowywanie mulin są bobinki :)



Słowo "bobina" pochodzi z poligrafii i oznacza zwój zwinęty w rolę, na który nawija się papier [źródło]. Bobinka w hafciarstwie to mały kawałek kartonu lub plastiku, na który nawijamy mulinę.

Przykładowe bobinki"




Stosuję typowe bobinki plastikowe lub kartonowe o standardowych wymiarach (dostępnych w sprzedaży), które mieszczą się do pudełek.

Tu słów kilka o przechowywaniu bobinek - można stosować firmowe pudełka (jestem w posiadaniu czterech takich z firmy DMC), można także skorzystać z tańszej opcji i "upolować" w marketach (budowlanych - ale nie tylko) pojemniki plastikowe, które też się do tego doskonale nadają.







Pudełka można pozostawić w stanie "surowym", możne też je ozdobić - ja wykorzystałam w tym celu jeden ze swoich haftów.





Swoje zbiory mulin trzymam właśnie w takich dwóch rodzjach pojemników. Duże służą mi do przechowywania mulin, z któych aktualnie nie korzystam. W małych mam posegregowane te do bieżących projektów (mam ich zwykle kilka jednocześnie).




I tu dochodzimy do wyjaśnienia, dlaczego właśnie bobinki są dla mnie najlepszym sposobem przechowywania - w pudełkach można je bowiem poukładać równiutko, wg numeracji. Każda bobinka jest opisana (nazwą firmy i numerem koloru muliny) i panuje w nich porządek.




Innym sposobem stosowanym przez hafciarki są plastikowe szpatułki chowane w specjalne koszulki i zamykane w segregatorze. Stosowałam ten sposób przez jakiś czas i już nigdy do niego nie wrócę. Koszulki sklejają się, mulinę na szpatułce wyciąga się niezbyt komfortowo, papierek z numerem, na który niby jest na tej szpatułce miejsce, zsuwa się i gubi... Jestem z tego sposobu bardzo niezadowolona i nikomu go nie polecam.






Niektóre hafciarki wykorzystują też do przechowywania mulin strunowe woreczki, do których po prostu wkładają mulinę i jej numer. Ja jednak nie wyobrażam sobie tego przy tak dużej ilości projektów jednocześnie i tylu mulinach - powstałby po prostu bałagan.

Dlatego polecam bobinki :)

Warto tutaj wspomnieć, że mogą one pełnić taże funkcję ozdobną - mieć bardzo ciekawą formę. Służą nie tylko do nawijania mulin, ale także wstążek... Tutaj kilka przykładów takiego zastosowania:










Na koniec wspomnę jeszcze o jednej rzeczy. Przy bobinkach sklepy hafciarskie proponują zwykle zakup nawijarki. Skusiłam się na taką i zdecydowanie nie polecam. Być może mało wprawnym w nawijaniu osobom przyda się ona, ja jednak zadowolona nie jestem. Zdecydowanie szybciej i sprawniej nawijam mulinę na bobinki bez takich narzędzi (z ciekawości zrobiłam nawet eksperyment i zmierzyłam czas nawijania).




Mój dzisiejszy post miał wyjątkowo subiektywny charakter, starałam się jednak przedstawić to, co sama przetestowałam i z czego jestem zadowolona. Oczywiście każdy może stosować ten sposób, który dla niego jest najwygodniejszy :) 


Post ukazał się po raz pierwszy na blogu Kwiat Dolnośląski TUTAJ :)




68 komentarzy:

  1. U mnie też mulinki na bobinkach i w pudełkach:) Mam trzy z Coricamo i jeden własnie ze sklepu budowlanego:) Jestem zachwycona tym sposobem przechowywania mulin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bobinki rulez! :)
    Zwłaszcza, kiedy można ich kupić dużo za mało (Chiny się kłaniają ;) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście mój Marcin pracuje w drukarni i mam ich zawsze tyle, ile zapragnę :)

      Usuń
  3. Tak, ja też jestem za bobinkami, dodam też że plastikowymi, bo zdarzyło mi się "poszarpać" przy nawijaniu któryś tam raz takie papierowe. W ogóle jak kupiłam pierwsze to było normalnie jak dotyk luksusu, nareszcie ja, osoba z ogromnym zamiłowaniem porządku, miałam wszystko w... porządku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A no wlasnie! Czytam i kojarze, ze znam tresc ;) U mnie mulinka lezy w motkach w pudelkach, posegregowana kolorystycznie. Do haftow nad ktorymi ptacuje mam muline nswinieta na wycietych przez siebie kartonikach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak robię :) trzymam je w motkach

      Usuń
    2. Kiedyś tak miałam, ale wolę wygodę i porządek :)

      Usuń
  5. Jestem bobinkowa, ale takich 100% hand made i recyklingowych papierowych (a może to upcykling).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niegdy bym sama nie robiła bobinek, bo szkoda by mi było marnować czasu - wolę go przeznaczyć na wyszywanie :)

      Usuń
  6. Też mam bobinki w pudełkach. Widzę numery mulin, długo nie szukam no i to tak ładnie wygląda wszystko poukładane :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też preferuję bobinki - mam swojej własnej produkcji z tekturek, oraz pudełko ze sklepu budowlanego :) Do pojedynczych projektów opakowanie po czekoladkach :) Najważniejsze, że jest porządek i wszystko łatwo znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku był chaos ;) Mulina w motkach, pogubiona numeracja...masakra. Potem były szpatułki, ale zrezygnowałam z nich właśnie z tych powodów o których piszesz...sklejanie się koszulek,spadająca numeracja, kurz w segregatorze...stanowcze NIE! Dopiero bobinki były strzałem w 10 :) Do tego pudełka i porządek idealny...zastanawiam się tylko czy do każdego projektu nie zacząć nawijać oddzielnie mulin, bo tak muszę przekładać gdy zmieniam projekt :/

    OdpowiedzUsuń
  9. muszę w końcu się zabrać i kupić bobinek, bo nie odnajduję się czasem w mulinach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam tak samo jak Ty ;) U mnie również królują bobinki i pudełka (ostatnio korzystam z takich kupionych w Lidlu). Ze szpatułek nigdy nie korzystałam, choć mam kilka (dostałam w prezencie). Skusiłam się też na nawijarkę do nici, ale również nie polecam - nie byłam w stanie nic nią nawinąć...

    Szalenie mi się podobają ozdobne bobinki - myślę czy takiej nie zrobić i nie ozdobić haftem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam wiele takich haftowanych, są piękne, ale służą tylko do ozdoby :)

      Usuń
  11. Pięknie to się prezentuje, ład i skład w jednym :) W dzieciństwie plotłam bransoletki z muliny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nawijarka jest beznadziejna, też się skusiłam, a potem uuuuhgh...! nie dość, że wolno, to jeszcze ciągle mi spadała. W końcu zmądrzałam i zaczęłam nawijać ręcznie. Jeszcze kilka motków mi zostało do nawinięcia ;P Niedawno kupiłam 2 pudełka w sklepie wędkarskim, też idealnie się nadają ;-) Bobinki mam ułożone wg kolorów i nazwy producenta w 3 pudełkach. Gdy haftuję projekt wkładam bobinki do specjalnych koszulek z zameczkiem, razem ze wzorem, igłą i muliną, a one znajdują się w specjalnie do tego przeznaczonym, biedronkowym, składanym pudełku ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również przechowuje mulinę nawiniętą na bobinki, a te w pudełkach DMC. Pisałam o tyn na Mulinkuje. Nawijarki nie posiadam i nigdy mnie nie kusiło (zbędny wydatek) nawijanie muliny też jest sposobem relaksu. Czasami potrzebuje monotonnej czynności żeby się po prostu zawiesić i zresetować.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja właśnie też praktykuję twój sposób z bobinkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny pomysł. Pięknie wygląda tak uporządkowany warsztat pracy.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja nie lubie poskrecanej muliny, wiec bobinki to dla mnie samo zlo:P Natomiast wszystkie minusy, o ktorych pisalas przy szpatulkach zupelnie mi nie przeszkadzaja. Jestem zadowolona z tego sposobu, zreszta uwielbiam wszelkie segregatory:) Pudelka na bobinki mam i swietnie sie sprawdzaja jako pudelka na guziki:) A wszystkie inne muliny poza DMC mam po prostu w duzych workach strunowych i jest mi z nimi dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy wyszywaniu projektów, do których potrzeba 100-150 kolorów, nie sprawdza się nic innego poza bobinkami.

      Usuń
  17. Ja też przechowuję mulinę na bobinkach. Najbardziej lubię plastikowe, bo się nie niszczą, jak te kartonowe. I też trzymam w pudełkach z przegródkami. Mam aktualnie z sklepu budowlanego, ale muszę rozejrzeć się za innym, niższym. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałoby się zaśpiewać piosenkę: Mam tak samo jak Ty.... pudło moje a w nim kolorowy świat nitek.
    Porządek i ład a co najważniejsze można szybko i sprawnie odszukać odpowiedni numerek. I co do nawijarki zgadzam się w 100%. Bez niej szybciej i jakoś wygodniej ale może to kwestia przyzwyczajenia i mniejszej wprawy w obsłudze tego cudu techniki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś miałam takie małe bobinki ale mnie wkurzały, więc sobie zrobiłam trochę większe z tektury (podobne jak te na zdjęciu za konikami) i teraz jestem zadowolona. Efekt podobny tylko pudełko mam trochę większe. Podobają mi się też te z koronkami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Mulinę też przechowuję na bobinkach, Trzymam je w pudełkach po lodach oraz po czekoladkach. Według mnie to najwygodniejszy sposób. Nie robi się bałagan i od razu widać co się ma

    OdpowiedzUsuń
  21. ja właśnie zakupiłam sobie takie pierwsze małe pudęłko i była w nim nawijarka - nawet jej nie otworzyłam tworzycha.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Muszę rozejrzeć się za bobinkami w większym rozmiarze, bo wydaje mi się, że idealnie by się sprawdziły u mnie do przechowywania małych ilości uprzędzionych włóczek (duże przechowuję pasmach, a małe zazwyczaj w kłębuszkach lub pasemkach, jednak ze wzgędów technologicznych nie jest to optymalne rozwiązanie).

    OdpowiedzUsuń
  23. Mi też ten sposób przechowywania mulin najbardziej odpowiada. Bardzo fajnie wszystko ujęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zgadzam się w całej rozciągłości - najlepsze są bobinki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja też przechowuję na bobinkach :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zdecydowanie NIE dla bobinków! Strata czasu i do tego nie lubię muliny pogmatwanej ze znakami od brzegów, przewaznie jak się kończy. Lubię haftować prostą nitką, tymbardziej, że nitki Dmc czy Anchor świetnie się biorą prosto z motka. Narazie mam wszystkie w motkach oproćz dwóch pudełków, które zakupiłam w takim stanie na ebay za grosze, ale to byly Dmc, więc się skusiłam, pomyslalam, że w razie czego nammotam na szpatulki, zeby wyrównać zagęcia. Jak zostaje mi nitka od odkrojonego pasemka to po prostu nawijam na motek i nie ma takich zagec jak od bobinkow, a koniec nitki wkladam pod te rurke z numerkiem. Przechowuje posegregowane motki w woreczkach wedlug numerków. Szkoda, że nie spotkalam nigdzie jeszcze pudelko z dlugimi poprzecznymi dzialami, wszystkie sa wlasnie z takimi kwadratowymi. A mulinkę która jest w uzyciu poprostu przechowuje w pudelku badz zapinanej teczce ze wzorem, kanwa i nozyczkami :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wolę porządek i wygodę :) Widać, że nie wyszywałaś jeszcze dużych projektów. Po 30 latach nabędziesz doświadczenia i przekonasz się co jest najlepsze :)

      Usuń
  27. U mnie muliny są luzem powrzucane do pudełek ale coraz częściej zastanawiam się nad bobinkami, bo rzeczywiście wiele by mi, to ułatwiło :).

    Masz tego trochę :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszywam od 30 lat, głównie duże projekty - po około 100 kolorów każdy, więc taki system jest niezbędny :)

      Usuń
  28. Podziwiam porządek! Bardzo elegancko się prezentują :)
    U mnie z reguły króluje jednak ta opcja z wrzuceniem do torebki, ale to też dlatego, że nie haftuję dużo :) Pozdrowienia i dzięki za super fotki, jak zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  29. jakby ktos za mnie nawinął moją mulinę na bombinki to się przerzucam,ta czynność mnie przerasta,przechowuje w woreczkach strunowych ale zajmują dużo miejsca. te fantazyjne są fajne ale do pudełek zapewne nie praktyczne :P

    OdpowiedzUsuń
  30. Tak tak niech żyją bobinki ! Nie wyobrażam sobie dziś bez nich życia :) Kiedyś , kiedy kolorów miałam mniej , dużo mniej korzystałam ze szpatułek - nawet mam jeszcze gdzieś pochowane , ale teraz kiedy mam komplet muliny DMC to obowiązkowo bobinki i organizery. Dodatkowo małe pudełka na każdy projekt.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja mam pudełko i bobinki, ale niestety wiecznie brak mi czasu (albo szkoda mi go) na pozawijanie wszystkich mulin na owe bobinki. Dlatego większość mulin mam w jednym wielkim worku z czego ogromnie jestem niezadowolona.
    Może jak zmniejszę ilość haftów nad którymi pracuję to wtedy będzie czas na porządki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. I ja też jestem zwolenniczką bobinek i pudełek. Porządek musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja również stosuję bobinki, choć nie takie sklepowe, a większe wycięte samodzielnie. Jakoś nigdy nie byłam przekonana do szpatułek.

    OdpowiedzUsuń
  34. Aż mi wstyd :( 2,5 roku w hafciarskim świecie, a moje mulinki w pudełku po sztućcach leżą bez ładu i składu.. Przygotowując się do nowego haftu szukam numerków w spisie zrobionym w exelu, a potem przekopuję to nieszczęsne pudełko i sporo czasu zajmuje mi odnalezienie potrzebnych mulin.. Jedyny porządek w tym pudełku związany jest z kolorami, mniej więcej odcieniami na oko są poukładane ;) Już kiedyś zamierzałam wybrać sposób przechowywania swoich zbiorów - na zamiarze się skończyło. Najbardziej jednak podoba mi się sposób z bobinkami, o szpatułkach też myślałam. No nic.. trzeba się kiedyś zmobilizować i zrobić porządek :)
    mpgoga.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz w tym świecie 30 lat, tak, jak ja, to już na pewno będziesz miała bobinki :)

      Usuń
    2. Mam tak samo, aż wstyd się przyznać do takiego nieporządku

      Usuń
  35. Dziękuję za post, jest bardzo pomocny. Już od dłuższego czasu też przybieram się zrobić porządek w mulinach i skorzystać z tego sposobu, bo teraz wszystko leży w jednym pudełku i jak muszę znaleźć jakiś kolor to aż głowa boli dopóki to się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak dla mnie bobinki są najlepsze - dokładnie z tego samego powodu co dla Ciebie :).
    Aż zachciało mi się haftować - lata świetlne tego nie robiłam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoje słowa :)