Co jakiś czas robię sobie maraton i oglądam wszystkie części "Władcy Pierścieni" w wersji reżyserskiej...
Za co tak bardzo kocham Śródziemie, że muszę ciągle do niego powracać?
- Za wejście elfów do Helmowego Jaru.
"Przynoszę posłanie od Elronda z Rivendell. Kiedyś istniał sojusz elfów i ludzi. Kiedyś wspólnie walczyliśmy i ginęliśmy. I dalej uznajemy warunki sojuszu. Z dumą stajemy do walki u boku ludzi".
- Za pieśń Pippina podczas szturmowania miasta.
- Za słowne potyczki Gimlego i Legolasa.
- Za elfy wędrujące do Szarej Przystani.
- Za Sama, który jest po stokroć bardziej odważny i honorowy niż Frodo.
bardzo ciekawy post - to zdjęcie dziewczyny na koniu mnie zauroczyło - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeśli dobrze pamiętam, istnieje teoria, że sam Tolkien uznaje Sama za głównego bohatera swoich opowieści o pierścieniu. W jego listach do różnych osób wspomina o nim w tym kontekście. Także jego syn, Christopher, uważa, że to mały hobbit Samwise jest najważniejszą postacią - nie Aragorn, czy Frodo.
OdpowiedzUsuńByło, nie było, to grubiutki i trochę strachliwy Sam pokonał wielkiego, pół boga pająka, wdarł się do wieży pełnej orków, by uratować przyjaciela, wniósł go na plecach na brzeg wulkanu i oparł się mocy pierścienia.
Nie jest moim ulubionym bohaterem tolkienowskiego świata, ale na pewno stanowi pierwszą piątkę :)
Też mi się podobało - wspaniała ekranizacja :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam :)
UsuńI za wiele, wiele innych obrazów, widoków, scenek :) Podzielam Twoją miłość:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam scenę wejścia elfów, zwłaszcza w zestawieniu z wcześniejszą gdy Theoden mówi do Aragorna, że są sami. Lubię też humor i podejście do życia hobbitów, scena gdy odkrywają zapasy Sarumana jest fantastyczna. Zresztą w ogóle kocham twórczość Tolkiena, a ekranizacja jest jej dopełnieniem, choć czytałam gdzieś, że rodzina Tolkiena nie jest specjalnie zachwycona wersją filmową.
OdpowiedzUsuńJa jestem zachwycona bardziej niż książką :)
UsuńAż tak to nie :)
UsuńJa aż tak, ponieważ Tolkiena czyta się koszmarnie :(
UsuńChyba kwestia gustu :) Owszem Silmarillion pierwszy raz czytało mi się źle, ale miałam wtedy 15 lat, potem drugi raz czytałam go na studiach i już było łatwiej. Niedawno przeczytałam pierwszy tom Niedokończonych opowieści i jestem zachwycona, kolejne czekają aż znajdę trochę więcej czasu. A Władcę mogę czytać zawsze i wszędzie w zasadzie od każdego miejsca ;)
UsuńJęzyk jest koszmarny, stylistyka fatalna. Długie akapity - dziwna maniera polegająca na tym, że jedną bzdurę opisuje przez kilka stron, a na przykład fakt posuwający akcję mieści w dwóch zdaniach w środku akapitu. Czytam bardzo szybko, dzięki technice, która polega nie na odczytywaniu poszczególnych wyrazów, ale na ogarnianiu wzrokiem całych akapitów tekstu. Przy stylu pisania Tolkiena jest wręcz awykonalne :(
UsuńJeszcze nie ogladałam.
OdpowiedzUsuńStraciłaś wiele wspaniałych doznań!
UsuńWsiorbało mój komentarz....
OdpowiedzUsuńNie oglądałam jeszcze.
Trylogia owszem podobała mi się choć poszłam do kina dla męża, który jest fanem Fantasy, ale muzyka i krajobrazy w filmach mnie urzekły... :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja mam właśnie za sobą domowy maraton Hobbita. Chętnie bym poszła na taki sam do kina :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy napiszesz podobnego posta o Hobbicie?
Ps Kocham Śródziemie od zawsze.
Za Hobbitem nie przepadam w takim stopniu... chociaż byłam w kinie na wszystkich częściach i w domu mam płyty...
UsuńMogłabym się podpisać. Chociaż raczej nie oglądam całej Trylogii tak często, to uwielbiam dokładnei te same rzeczy, co Ty... ;)
OdpowiedzUsuńChoć jesli chodzi o piosenkę to obecnie chyba wolę "Misty mountain" w wersji śpiewanej przez krasnoludy w "Hobbicie"
Piosenka tak... ale tutaj pisałam o "Władcy..", więc nie mogłam jej umieścić :)
UsuńLubię czytać o tych Twoich miłostkach ;) :)
OdpowiedzUsuńO, to jest nas więcej, bo u progu wakacji też sobie urządziłam taki maraton razem z synem. Całą rodziną kochamy "Władcę Pierścieni".
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię muzykę , no i oczywiście dla mnie wspaniały Aragorn, ale to już wiesz :)
OdpowiedzUsuńWiem :)
UsuńWidziałam wiele razy,ale kiedyś trafiłam właśnie na wersję reżyserską i mimo że dłuższa to strasznie ją polubiłam.I przyznam,że po tylu oglądach dopatrzałam się pewnego"figielku"w filmie,a dokładnie w"Powrocie króla".
OdpowiedzUsuńJa wolę reżyserską od zwykłej :)
Usuń