Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna marzeń"
Pierwszy tom "Prowincji..." czytało mi się szybko i lekko.
Zalety? Czyta się bardzo przyjemnie, zachwyt autorki nas małą mazurską ojczyzną przypomina mi mój własny zachwyt nad Kłodzkiem i okolicami...
Wady? Są. owszem. Zdenerwował mnie przede wszystkim stosunek do rękodzieła - tym bardziej, że opisywanego przed autorkę dekupażu sama próbowałam... W czym rzecz? Otóż bohaterka pozbawiona pracy uczy się dekupażu w jedno popołudnie z internetu, a następnie z takim powodzeniem sprzedaje całą masę swoich wytworów na Allegro, że wystarcza jej zarówno na ZUS, jak i życie na dotychczasowym poziomie... Heloł! No tak to jednak nie działa! ;) Nie podoba mi się też przeskakiwanie bohaterki z łóżka jednego mężczyzny do drugiego... chyba nie wszystko można miłością wytłumaczyć... :(
Ale polecam jako letnie sympatyczne czytadło na leżak lub huśtawkę :)
***
To już moja 24 książka z 52 zaplanowanych na ten rok :)
Czytałam, pamiętam tę książkę.
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuńksiążki na huśtawkę to może nawet w wakacje uda mi się jakieś przeczytać.
Generalnie w książkach szukam myśli... do przemyśleń, rzadko czytam lekkie dziełka.
Ale chyba zacznę liczyć, ile czytam w ciągu - choćby miesiąca - zwłaszcza, że panie w MPB czasami mają mnie dość. :))
Dobrego popołudnia, właśnie się obudziłam, bo tak mnie zmuliło, że musiałam "dospać". :)
A ja nie lubię się książkami umartwiać :) Moim celem w życiu jest przede wszystkim bycie szczęśliwą i robię tylko to, co mi to umożliwia - w czytaniu także :)
UsuńNie czytałam. Może w wakacje sięgnę
OdpowiedzUsuńTo lektura akurat na wakacje :)
UsuńCzytałam kilka części Prowincji i również uważam, że zachwyt na Mazurami jest dużym plusem książki, ale główna bohaterka i jej działania, zagmatwania ... nie polubiłyśmy się, oj nie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... mam to samo ;)
Usuń